IPN wydał publikację źródłową o aferze "Żelazo", w której uczestniczyły służby specjalne PRL oraz pozostający na ich usługach przestępcy.
Książka "Afera +Żelazo+ w dokumentach MSW i PZPR" zawiera relacje braci Janoszów, uczestników operacji, będącej w istocie aferą, dokumenty MSW związane z jej realizacją, wyjaśnienia funkcjonariuszy SB w tej sprawie, ustalenia komisji resortowej dotyczące operacji "Żelazo" oraz polityczne konsekwencje jej ujawnienia.
W 1971 roku Kazimierz Janosz, tajny współpracownik SB, we współpracy z funkcjonariuszami wywiadu MSW, przerzucił do Polski z RFN, gdzie mieszkał, uzyskane nielegalnie złoto i inne kosztowności. Łup miał być podzielony pomiędzy Kazimierza i Mieczysława Janoszów oraz MSW. Jego część została zagrabiona przez funkcjonariuszy tego resortu.
W 1984 roku Mieczysław Janosz zgłosił się do MSW z żądaniem wypuszczenia brata Kazimierza Janosza na wolność. Kazimierz Janosz był tymczasowo aresztowany pod zarzutem popełnienia przestępstw kryminalnych.
Jak piszą Witold Bagieński i Piotr Gontarczyk, autorzy wstępu, wyboru i opracowania dokumentów, Mieczysław Janosz "groził, że jeśli Kazimierz Janosz nie zostanie wypuszczony na wolność, to on sam nie zawaha się przed ujawnieniem znanych sobie faktów i dokumentów, które mogły być kłopotliwe dla resortu".
W zbiorze dokumentów o aferze "Żelazo" znajduje się notatka Mieczysława Rakowskiego z zamkniętego posiedzenia Biura Politycznego. Czesław Kiszczak mówił wówczas: "Szybko musiałem podjąć decyzję o wypuszczeniu z więzienia aresztowanego Kazimierza +Janosza+ (cena za informację i milczenie), a teraz gimnastykuję się, jak uchronić bandziora przed zasłużoną karą, żeby milczał".
Mieszkający w latach 60. w RFN bracia Mieczysław i Kazimierz Janoszowie byli tajnymi współpracownikami SB, a Jan Janosz kontaktem operacyjnym. Dostarczali informacji o polskich emigrantach w Niemczech. Sprawozdanie komisji MSW badającej aferę stwierdza, że kierownictwo Departamentu I (wywiad) doszło do wniosku o nieprzydatności operacyjnej Janoszów i odstąpiło od ich wykorzystania wywiadowczego.
"Janoszowie za wiedzą Departamentu I utworzyli za granicą grupę przestępczą. () Zdecydowano, że Kazimierz Janosz w drodze różnych przestępczych zabiegów zgromadzi maksymalną ilość złota i z tym - przy pomocy MSW - powróci do Polski" - stwierdzał raport komisji MSW.
Komisja MSW badająca sprawę operacji "Żelazo" nie ustaliła jednak, którzy z funkcjonariuszy MSW zagarnęli kosztowności. Dokumenty dotyczące operacji "Żelazo" były celowo niszczone. Nie pomagał komisji gen. Mirosław Milewski, w czasie operacji "Żelazo" dyrektor Departamentu I i następnie wiceminister MSW. Po zapoznaniu się z kompromitującym go raportem z działań komisji resortowej, zalecił zniszczenie "krzywdzącego" go opracowania. Był zwolennikiem zaprzestania drążenia sprawy "Żelaza".
Milewski mówił na posiedzeniu Biura Politycznego: "Operacja cała, jej idea i to, co się w niej działo, miało wszystko aspekt formalnie zatwierdzony przez najwyższe kierownictwo. Znaczy w hierarchii wywiadu liczą to od naczelnika wydziału, po dyrektora departamentu, później wiceministra i ministra spraw wewnętrznych".
Z paraf na dokumentach wynika, że o operacji "Żelazo" wiedział nie tylko szef MSW Franciszek Szlachcic, ale także premier Piotr Jaroszewicz oraz Stanisław Kania, sekretarz KC nadzorujący MSW. Jednak badająca aferę komisja MSW narzuciła sobie polityczne samoograniczenia i nie interesowała się tymi osobami.
Członkowie Biura Politycznego KC PZPR zdecydowali się usunąć Milewskiego ze swojego grona - decydujący głos należał do gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Milewski został pozbawiony stanowiska nie tylko w związku z odpowiedzialnością za operację "Żelazo". "Dalsze sprawowanie przez niego stanowiska członka Biura Politycznego niosło za sobą duże zagrożenie ze względu na ujawnienie sprawy przez +zachodnie ośrodki dywersji ideologicznej+, co przyczyniłoby się do skompromitowania władz PRL" - piszą Bagieński i Gontarczyk.
Milewski został usunięty także z PZPR. Pozostali uczestnicy operacji "Żelazo", funkcjonariusze MSW - i zapewne wśród nich ci, który się na niej obłowili - zostali ukarani naganami i upomnieniami partyjnymi.
Komisja MSW sformułowała zalecenie skierowania sprawy operacji "Żelazo" do prokuratora generalnego w celu wszczęcia śledztwa. Zwracała uwagę w swoim sprawozdaniu na to, że: "Przy podejmowaniu jednak decyzji w tej sprawie należy mieć na względzie dobro służby i autorytet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w tym także byłego ministra spraw wewnętrznych, aktualnego członka Biura Politycznego".
Ten wzgląd przeważył. Nie było śledztwa w sprawie afery "Żelazo", żaden z funkcjonariuszy MSW nie poniósł więc odpowiedzialności karnej.
Książkę "Afera +Żelazo+ w dokumentach MSW i PZPR" wydał Instytut Pamięci Narodowej.
Całość omówienia książki na portalu dzieje.pl.