Czy przesadna koncentracja na materialnej stronie kultu i obyczajowości kościelnej jest jedynie przesadną koncentracją czy już "materializmem sakralnym"?
13.12.2013 17:50 GOSC.PL
Ciekawe zjawisko: Wojciech Cejrowski napisał, że nie podoba mu się, żeby papież chodził w takich sobie butach i dyskutuje o tym cały internet. Ci bliżsi tradycjonalizmowi katolickiemu podpisują się obiema rękami i czym tam jeszcze pod stwierdzeniem znanego podróżnika, a ci, którym bliższe są klimaty lewicowego obyczajowo "NaTemat" oburzają na Cejrowskiego i chwalą papieża za to, że "zerwał z dworskością i przepychem".
Zjawisko jest ciekawe nie dlatego, żeby papieskie buty miały być przełomowe dla dziejów Kościoła, ale dlatego, że ani jedni, ani drudzy nie poświęcili nawet połowy tej energii z jaką angażuje ich obuwniczy temat na analizę i komentarze do encykliki "Lumen fidei" czy adhortacji "Evangelii Gaudium".
Do rangi wydarzeń dnia urastają sprawy, które nie mają wielkiego znaczenia (a na pewno nie mają znaczenia pierwszorzędnego), takie jak kolor butów Franciszka, kto niesie jego teczkę, albo jakim samochodem jeździ. Jedni i drudzy uczestnicy sporu próbują rozegrać papieża po swojemu. I umyka w tym wszystkim to, co najważniejsze - treść pontyfikatu. Jednych i drugich rajcują buty. Pierwsi widzą w nich upadek Tradycji ("bo od wieków papieże nosili czerwone, które symbolizują gotowośc oddania życia dla Chrystusa"). Drudzy symbol odejścia od bogactwa. Tylko czy na serio to są najważniejsze wydarzenia z udziałem Franciszka?
Czy przesadna koncentracja na materialnej stronie kultu lub obyczajowości kościelnej jest jedynie przesadną koncentracją czy już "materializmem sakralnym"?
Możemy oczywiście całe życie narzekać na to, że buciory w złym kolorze, albo zbyt drogie, a ornat zbyt prosty, lub przeciwnie - zbyt bogaty. Porównywac samochody jakimi jeździ papież i biskup mojej diecezji. Możemy. Ale czy to nie jest dla nas sygnałem, że coś nie gra w naszym przeżywaniu wiary? Trwonimy czas, kiedy powinniśmy dzielić się naszym doświadczeniem spotkania z Bogiem. Głosić Jego Ewangelię.
To chyba dobre pytanie do rachunku sumienia: czy oprócz narzekania (uzasadnionego czy nie - bez znaczenia) mam jeszcze czas, żeby dzielić się tym, że w życiu nie spotkałem niczego i nikogo tak wspaniałego jak Jezus Chrystus? Czy to daje mi szczerą radość? I, żeby nie było żadnych niedomówień - najpierw zadaję to pytanie sobie:
Czy nie jestem przypadkiem "sakralnym materialistą"?
Wojciech Teister