Jakiej jakości będzie nowy produkt, który na polityczny rynek wypuszcza właśnie Jarosław Gowin?
08.12.2013 10:12 GOSC.PL
Nowa inicjatywa polityczna Jarosława Gowina od miesięcy budzi nadzieje wielu osób zmęczonych nieustanną i często jałową wojną między Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością. Do przewidzenia było, że prędzej czy później urodzi się z niej partia polityczna, która będzie również próbować swoich sił w wyborach – branie pod uwagę odgórnego tworzenia „ruchu społecznego”, jakie zapowiadał krakowski polityk, można było skwitować co najwyżej uśmieszkiem. I oto w sobotę w Warszawie powstało nowe ugrupowanie. Start raczej nie może budzić entuzjazmu.
Zacznijmy od kwestii najmniej istotnych, czyli wizerunku. Gdy Janusz Palikot przemianowywał swoje ugrupowanie na „Twój Ruch” myślałem, że długo jeszcze nikt nie wymyśli głupszej, mówiącej jeszcze mniej nazwy. Miałem o tyle rację, że „Polska Razem” nie jest nazwą głupszą – jest nazwą równie słabą, co TR.
Kiedyś, dawno temu, nazwy partii miały sugerować potencjalnym wyborcom główne wartości, tezy programowe, względnie doktryny, które kryją się za projektem. Nie zawsze praktyka potwierdzała szczerość założeń, ale przynajmniej wiadomo było, z czego należy dane stronnictwo rozliczać. Echo tego sposobu tworzenia szyldu można zauważyć jeszcze np. w nazwie partii Jarosława Kaczyńskiego. „Polska Razem” znaczy tyle, co wszystko, i nic. Można odnieść wrażenie, że Jarosław Gowin i jego koledzy (oraz koleżanki) chcą pozostawić sobie możliwość umieszczenia w programie – i późniejszej praktyce prowadzenia polityki – czegokolwiek, co akurat będzie korzystne.
Także umieszczenie w nazwie stronnictwa imienia i nazwiska lidera budzi złe skojarzenia. Były minister sprawiedliwości idzie w ten sposób ścieżką wytyczoną przez Janusza Korwin-Mikke, Janusza Palikota (który właśnie z niej schodzi) i Zbigniewa Ziobrę. Tak daleko idącą personalizację polityki i jej negatywne skutki opisywał już w swojej ostatniej, jak dotąd, powieści science-fiction, „Walc stulecia”, Rafał Ziemkiewicz. Wątpię, by powoływał się na nią podczas swojego sobotniego wystąpienia, ale politykom PR polecam sięgnięcie po nią.
Kolejna sprawa, bardziej ważna – czyli personalia. Widać, że PR będą tworzyć przede wszystkim politycy nieistniejącej już partii Polska Jest Najważniejsza oraz kilku byłych konserwatywnych posłów PO. Choćby dobór mówców podczas konwencji PR pokazuje, iż w tym gronie Republikanie Przemysława Wiplera zostaną prawdopodobnie zmarginalizowani. Mamy tu towarzystwo od Sasa do Lasa – wolnorynkowiec Wipler będzie współtworzył partię z etatystką Elżbietą Jakubiak i byłym posłem „Samoobrony”, Wojciechem Mojzesowiczem. Coś takiego może udać się w PiS, ale trudno to nazwać „nową jakością w Polityce”. Lokalnie wygląda to jeszcze gorzej: w niejednym mieście słychać, że do partii Jarosława Gowina starają się przykleić także politycy, których od dawna nie ma w głównym nurcie, a chcieliby w nim znów pływać. Albo samorządowcy, którzy, chcieliby najwyraźniej wzmocnić swoją pozycję przed kolejnymi wyborami przez wsparcie ogólnopolskiego szyldu. Nie zawsze wiąże się to ze wspólnotą poglądową.
I na koniec tezy programowe. Z pewnością miło ucho łechcą propozycje ułatwienia życia przedsiębiorcom, czy odwołania do tradycji. Tylko, że wyrażali je do tej pory już właściwie wszyscy politycy prawicy, ze szczególnym uwzględnieniem rządzącej Polską od 6 lat Platformy Obywatelskiej – przydałoby się większe uszczegółowienie tych postulatów. Śmiesznie brzmią propozycje wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, które już na starcie zabiłyby nową inicjatywę (wybory do senatu pokazały, że ludzie głosują przede wszystkim na wielkie szyldy); intrygująco, choć nierealnie odkurzenie postulatu endecji sprzed 90 lat, by siłę głosu w wyborach powiązać z liczbą posiadanych dzieci. Groźnie z kolei wygląda jednoznaczna obrona obecnego systemu emerytalnego. Niby pojawiają się głosy za „prawdziwą reformą”, ale zarzucanie rządowi kradzieży „naszych oszczędności”, gdy wiadomo, że aktywa OFE należą do… Funduszy właśnie wygląda na to, iż inicjatywa Gowina może stać się POO - Partią Obrońców OFE. Być może przypadkowo jej utworzenie zbiega się z błyskawicznymi zmianami w prawie, forsowanymi przez rząd – niemniej to ostatecznie od danego ugrupowania zależy, jaki temat przewodni sobie wybierze, ten temat zaś rzutuje na jej odbiór.
Start „Polski Razem” może budzić niedosyt, zwłaszcza u tych, którzy po ruchach Jarosława Gowina oczekiwali rzeczywiście nowej jakości. Groteskowym symbolem tego zjawiska może być logo nowej partii. Jej założyciele starają się sprzedać ją niczym nowy szampon. Problem w tym, że „Zielone Jabłuszko” już było.
Stefan Sękowski