Sobór Trydencki zapoczątkował reformę Kościoła katolickiego, nie udało mu się jednak zażegnać konfliktu z protestantami - ocenił w rozmowie z PAP wykładowca teologii, jezuita o. dr Marek Blaza. W środę przypada 450. rocznica zakończenia tego soboru.
Jak podkreślił o. Blaza, sobór w Trydencie - najdłuższy w historii - miał przede wszystkim przywrócić pokój i zażegnać podziały w zachodnim chrześcijaństwie. Jezuita zaznaczył jednocześnie, że sobór ten był także konieczny ze względu na wewnętrzne problemy Kościoła katolickiego, a wiele jego orzeczeń przetrwało do dziś.
"Sobór Trydencki to reakcja Kościoła katolickiego na protestantyzm, zwłaszcza na wystąpienie Marcina Lutra z 1517 r. Kiedy okazało się, że nie ma możliwości porozumienia z protestantami, papież Paweł III kilkakrotnie próbował zwołać sobór, udało mu się to dopiero w 1545 r. Sobór trwał do 1563 r., był kilkakrotnie przerywany z przyczyn politycznych. Trzeba powiedzieć, że sobór ten był potrzebny Kościołowi, a reformacja tylko przynagliła proces odnowy" - powiedział o. Blaza.
Wśród nadużyć ówczesnego duchowieństwa jezuita wymienił m.in. nepotyzm przy obsadzaniu urzędów kościelnych, kumulowanie beneficjów, czyli majątków kościelnych, obsadzanie biskupstw osobami, które nie miały wyższych święceń, choć przez obrzęd tonsury (postrzyżyn) formalnie należały do stanu duchownego, kupczenie odpustami, niemoralne zachowania duchownych.
"Przypomnę, że był to czas, kiedy niektórzy przynajmniej papieże mieli nieślubne dzieci. Przeciwko niektórym z tych wypaczeń wystąpił także Luter. Protestanci zostali początkowo zaproszeni na ten sobór, ale na niego nie przybyli. Z drugiej strony na soborze byli także zwolennicy niektórych tez protestanckich. Podejście do protestantyzmu było jednak konfrontacyjne. Potępiono wiele elementów tego nauczania. Obrady soboru były burzliwe, niektórzy twierdzą, że dochodziło do rękoczynów. Legaci papiescy musieli uspokajać obradujących. W soborze aktywnie uczestniczyli jezuici" - podkreślił o. Blaza.
Dodał, że Sobór Trydencki zdogmatyzował część nauczania Kościoła katolickiego. "Przede wszystkim naukę o przeistoczeniu chleba i wina oraz obecności Chrystusa w sakramencie eucharystii; powiedziano, że jest to obecność prawdziwa, realna. Sobór wprowadził też dogmat o siedmiu sakramentach i zdefiniował liczbę ksiąg, które wchodzą w skład Pisma Św., jako księgi natchnione. Konsekwencją soboru było również ujednolicenie liturgii. Za papieża Piusa V, czyli tuż po soborze, został zredagowany tzw. mszał trydencki, który obowiązywał w całym Kościele rzymskokatolickim aż od reform liturgicznych wprowadzonych po Soborze Watykańskim II" - powiedział jezuita.
O. Blaza przypomniał, że przyjęto także przepisy mające zdyscyplinować duchowieństwo, m.in. zakazano nepotyzmu przy obsadzaniu urzędów kościelnych, kumulowania beneficjów; ustalono, że biskupi mają obowiązek rezydowania w swoich diecezjach i wizytowania parafii.
"Żeby zwiększyć karność i wykształcenie duchowieństwa nakazano odbywanie nauki w seminariach duchownych, w klasztorach wprowadzono obowiązkową klauzurę. W parafiach wprowadzono księgi metrykalne. Oczywiście, decyzje soboru nie weszły od razu w życie. Reformy były potrzebne, ale wprowadzono je zbyt późno. Gdyby zaczęto je wprowadzać na wcześniejszym, V Soborze Laterańskim (1512-1517), być może nie byłoby reformacji" - ocenił jezuita.
O. Blaza jest trirytualistą, czyli może sprawować sakramenty i nabożeństwa w obrządkach: bizantyjsko-ukraińskim, bizantyjsko-rumuńskim i łacińskim. Jest też wykładowcą teologii ekumenicznej i dogmatycznej w Papieskim Wydziale Teologicznym Collegium Bobolanum w Warszawie oraz Ukraińskim Uniwersytecie Katolickim we Lwowie.