Na temat tego, co nam zostało z Roku Wiary w Kościele, a także o szalenie niebezpiecznej ideologii gender i nowym ateizmie, który w praktyce jest neomarksizmem, z abp. Markiem Jędraszewskim rozmawia Mariusz Majewski
Pasterz będzie musiał zdać sprawozdanie z troski o własną owczarnię. Jakich owoców spodziewa się Ksiądz Arcybiskup po tym czasie w swojej diecezji?
Rok Wiary zaznaczył się „Dialogami w Katedrze”, miały też miejsce „Dialogi Młodych” w Pabianicach. W okresie Wielkiego Postu spotykaliśmy się codziennie w Łodzi w kościołach stacyjnych, na wzór kościołów stacyjnych Rzymu pierwszych wieków chrześcijaństwa, który to czcigodny zwyczaj rozsławiła i przywróciła Wiecznemu Miastu pani ambasador RP przy Stolicy Świętej Hanna Suchocka. Odbyły się też dwie archidiecezjalne pielgrzymki: do Rzymu i do Ziemi Świętej. Na koniec ukazała się specjalna publikacja łódzkiego środowiska teologicznego, zatytułowana Wierzyć i rozumieć. Refleksje nad przesłaniem wiary w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Jest to tym bardziej cenna książka, że Benedykt XVI zachęcał, aby w Roku Wiary pogłębiać znajomość wiary właśnie poprzez studium tego Katechizmu.
Jakich zmian spodziewa się Ksiądz Arcybiskup po tym roku?
Bardzo mi zależy na tym, aby pośród wiernych Archidiecezji Łódzkiej wzrosła pobożność eucharystyczna. W czerwcu ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu zauważyłem, że w wielu parafiach nie ma obchodów oktawy Bożego Ciała. Żaden z pytanych przeze mnie księży nie potrafił powiedzieć, jak to się stało, że one zniknęły. Prawdopodobnie miało to miejsce u początku lat 70. ubiegłego wieku na skutek niezbyt trafnie interpretowanej posoborowej reformy liturgicznej. Świętowanie oktawy Bożego Ciała musi powrócić. Chcę również, żeby wróciły klęczniki dla księży w zakrystiach.
Dość niespodziewany oraz praktyczny postulat, i chyba łatwo wykonalny?
Pan się śmieje, ale wbrew pozorom jest to poważna sprawa. Dla księdza powinno być oczywiste, że zaraz po Eucharystii klęka i dziękuje Bogu za to, co się przed chwilą dokonało poprzez jego kapłańską posługę. Rozumiem, że zaraz po Mszy św. ustawia się kolejka ludzi, chcących coś w zakrystii załatwić. Jednak nawet krótkie dziękczynienie powinno być naszym dobrym duchowym nawykiem. Autentyczną i głęboką pobożność eucharystyczną należy wypracowywać, zaczynając od prostych, praktycznych spraw. Wiadomo, że nie jest to najistotniejszy element programu, który chcemy wprowadzać. Może jednak pomóc i zachęcać do tej pobożności jako, z jednej strony, wyraz osobistych, duchowych potrzeb i pragnień kapłana, i, z drugiej strony, jako dostrzegalny dla innych fakt, że ksiądz naprawdę się modli, a nie tylko wzywa innych do modlitwy.
Jakie są istotniejsze punkty tego programu?
Od I niedzieli Adwentu 2013 r. wprowadzamy na zakończenie każdej homilii, kazania czy nawet, jeśli będzie, listu biskupów, pięciominutową refleksję na temat poszczególnych znaków i gestów składających się na liturgię eucharystyczną. Zaczynając od chwili wejścia do kościoła aż po końcowe „Amen”. Gotowe są mini-katechezy na wszystkie niedziele Adwentu i okresu Bożego Narodzenia. Z biegiem czasu pojawią się kolejne. Przejście w ten sposób przez całą liturgię Mszy św. może potrwać nawet dwa lata. Trzeba jednak to robić. Eucharystia jest źródłem i szczytem całego naszego chrześcijańskiego życia, musimy jej zatem poświęcić wiele uwagi. Ponadto w ramach owoców Roku Wiary dążymy do tego, żeby w każdej parafii działał zespół „Caritas”. Konkretne struktury niosące konkretną pomoc. Pragnę także, aby rozwijało się duszpasterstwo biblijne.
Mariusz Majewski