Polska zablokowała przyjęcie projektu wniosków na grudniowy szczyt szefów państw i rządów UE, które dotyczą wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony - poinformował w poniedziałek w Brukseli minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Sikorski razem z szefem MON Tomaszem Siemoniakiem uczestniczył we wspólnym posiedzeniu szefów dyplomacji UE i ministrów obrony, na którym przygotowywali oni agendę i konkluzje dla szefów państw i rządów na grudniową Radę Europejską. Będzie ona poświęcona kwestiom bezpieczeństwa i obrony.
"Polska nie była w stanie zgodzić się na wszystkie zapisy. W trosce o bezpieczny rozwój naszego przemysłu obronnego zablokowaliśmy przyjęcie konkluzji dotyczących wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony" - powiedział Sikorski.
"Mamy nadzieję, że państwa członkowskie zgodzą się na takie zapisy, które spowodują, że nasz polski budżet obronny, który jest jednym z największych w UE, w szczególności jednym z największych budżetów na zakupy, będzie mógł także służyć modernizacji naszego polskiego przemysłu zbrojeniowego" - dodał szef dyplomacji.
Minister Siemoniak powiedział, że Polsce zależało na jednym punkcie w projekcie wniosków na szczyt, chroniącym polski przemysł zbrojeniowy, ale "nie doszło do porozumienia" w tej sprawie.
Od kilkunastu dni polscy dyplomaci zabiegali o przeforsowanie propozycji zapisu, której istotą było to, by nie tylko państwa o rozwiniętych sektorach zbrojeniowych, ale też takie jak Polska "miały możliwość, aby ich przemysły, ich firmy mogły dołączyć do konsolidowanego europejskiego przemysłu obronnego" - tłumaczył Siemoniak.
Dodał, że w tej sprawie jest napięcie między krajami małymi a dużymi, gdyż te ostatnie mają bardzo rozbudowane przemysły obronne "i nie widzą wielkiej potrzeby dzielenia się z innymi".
W najbliższym czasie nad nowymi zapisami w tej sprawie pracować będą ambasadorowie krajów UE.
Według Siemoniaka, Polska planuje w ciągu najbliższych 10 lat wydać bardzo znaczące kwoty na zakupy uzbrojenia i chciałaby, aby nasz przemysł też na tym korzystał. Polsce zależało też na "zrównoważonym" charakterze konsolidacji europejskiego przemysłu zbrojeniowego, by polskie firmy z tej branży nie upadły.
"Jeżeli będą wygrywały przetargi europejskie firmy, np. EADS, to oczekujemy, że powstanie zakład w Polsce i że my (...) też dostaniemy jakiś 1-2 proc. udziału, jakiś głos w tym dużym EADS-ie. Obawiamy się, że w innym wypadku grozi naszemu przemysłowi to, że będzie wykupiony lub upadnie" - powiedział szef MON.
Jednak zdaniem niektórych krajów, Polska może dążyć do subsydiowania polskiego przemysłu zbrojeniowego. "Wręcz przeciwnie, (...) chcemy wydać pieniądze, a nie dostać pieniądze, ale skoro chcemy te pieniądze wydać, mamy prawo stawiać pewne warunki" - zapewnił Siemoniak.
Poparcie dla polskiej propozycji wyrazili Rumuni i Bułgarzy. "Natomiast wiemy, że wiele państw większych nie protestowało przeciwko naszemu zapisowi" - powiedział Siemoniak.
"Nam się wydaje, że ta propozycja jest głęboko w unijnym duchu, że Unia jest dla wszystkich, że wszyscy mogą się włączać i że europejski przemysł się powinien rozwijać w sposób zrównoważony" - podkreślił Siemoniak.
Wzmocnienie współpracy dotyczącej sektora obronności jest jednym z pomysłów na rozwijanie skutecznej wspólnej polityki zagranicznej i obrony UE. Obecnie problemem jest m.in. duża fragmentacja przemysłu obronnego w Europie. Skutkuje to np. tym, że poszczególne europejskie firmy produkują podobny sprzęt, konkurując ze sobą nawzajem.
W lipcu Komisja Europejska przedstawiła propozycje poprawy konkurencyjność przemysłu obronnego w Europie, które mają być przyczynkiem do dyskusji przywódców państw UE na grudniowym szczycie. KE proponuje m.in. wspieranie rozwoju technologii, które mogą mieć zastosowanie zarówno cywilne jak i wojskowe.