W 2060 r. na jednego emeryta w Polsce będą przypadały mniej niż dwie osoby w wieku produkcyjnym; obecnie jest to pięć osób. Dramatyczną sytuację mogłaby zmienić m.in. odpowiednia polityka migracyjna - ocenili na wtorkowej konferencji eksperci Ośrodka Badań nad Migracjami.
Paweł Kaczmarczyk z Fundacji Ośrodek Badań nad Migracjami (OBMF) powiedział, że polskie społeczeństwo starzeje się znacznie szybciej niż społeczeństwo innych krajów europejskich. Z przedstawionych przez eksperta danych wynika, że obecnie w Polsce odsetek osób w wieku produkcyjnym (15-64 lata) stanowi ok. 71 proc. populacji, w 2060 r. będzie to 53 proc. W przypadku średniej europejskiej, odsetek osób w wieku 15-64 lata stanowi 67 proc. populacji, w 2060 r. będzie to 56 proc.
"Żyjemy w przekonaniu, że Polska jest krajem młodym demograficznie. To prawda, ale wkrótce dramatycznie się to zmieni" - ostrzegał Kaczmarczyk. Jak mówił, obecnie w Polsce na jednego emeryta przypada pięć osób w wieku produkcyjnym (w wieku 15-64 lata); w 2060 r. będą to mniej niż dwie osoby.
Jego zdaniem tę sytuację mogą zmienić tylko działania komplementarne dotyczące zwiększenia dzietności, podniesienia wieku emerytalnego i migracji.
Jak wynika z danych przedstawionych przez eksperta, aby utrzymać obecne relacje na rynku pracy (stosunek osób w wieku nieprodukcyjnym do osób w wieku produkcyjnym), wiek emerytalny w 2050 r. powinien wynosić 73 lata, a w 2060 już 76 lat.
Kaczmarczyk zaznaczył, że nawet jeśli wskaźnik dzietności wzrósłby gwałtownie do poziomu gwarantującego zastępowalność pokoleń (wartość 2,1 - oznacza, że na jedną kobietę w wieku rozrodczym przypada ponad dwójka dzieci; obecnie w Polsce wynosi on 1,32), nie zahamowałoby to dostatecznie szybko procesu zmniejszania liczby ludności w wieku produkcyjnym.
Natomiast - według prognozy Eurostatu i ONZ - jeśliby próbować utrzymać zasób ludności w wieku 20-64 lata na niezmienionym poziomie dzięki napływowi imigrantów, to ich odsetek w 2050 r. w Polsce powinien wynieść odpowiednio 43,6 proc. lub 45,7 proc. "Polska musiałaby się stać krajem wielokulturowym, krajem masowej migracji" - zaznaczył Kaczmarczyk.
Podkreślił, że w porównaniu do innych krajów europejskich, Polska oprócz niskiego poziomu dzietności i niskiego napływu imigrantów, ma wysoki wskaźnik emigracji.
Maciej Duszczyk (OBMF) ocenił, że kluczową kwestią w równoważeniu zmian demograficznych w Polsce będzie miała polityka dotycząca powrotów emigrantów. Zaznaczył, że obecnie za granicą przebywa 2,3 mln Polaków.
Zwrócił uwagę, że obecnie Polska korzysta z emigracji Polaków - niektórzy emigranci utrzymują gospodarstwa domowe w Polsce, inwestują zarobione pieniądze w nieruchomości - co jest istotne w obecnej sytuacji gospodarczej. Podkreślił, że dotyczy to Polaków, którzy planują powrót do Polski.
Agnieszka Chłoń-Domińczak (SGH) podkreśliła, że mieszkańcy województw gorzej rozwiniętych, gdzie wskaźniki emigracji są najwyższe, nie decydują się na emigrację wewnętrzną, np. do województwa mazowieckiego, ale za granicę. Jak mówiła, w Polsce napotykają oni na większe bariery związane ze znalezieniem i wynajęciem mieszkania.
Podkreśliła, że emigracja za granicę nie jest motywowana wyłącznie zarobkami, ale także poziomem zabezpieczenia społecznego, świadczeń.
OBMF została zarejestrowana w 2011 r. Jednym z działań organizacji jest podjęcie otwartego publicznego dialogu na tematy związane z migracjami w kontekście sytuacji demograficznej i społecznej Polski oraz poszukiwanie odpowiedzi na najbardziej nurtujące problemy i pytania związane z procesami migracyjnymi - czytamy na stronie internetowej fundacji.
Konferencję "Delegowanie pracowników w kontekście zmian prawnych i demograficznych we współczesnej Europie" zorganizowała Sekcja Agencji Opieki, działającą w ramach Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia i Fundacji Ośrodek Badań nad Migracjami.