Od początku był dzieckiem. Nie płodem, nie intruzem, po prostu dzieckiem. Był kimś, na kogo od samego momentu poczęcia, oczekiwała Wielka Brytania, a z nią niemalże cały świat.
Media przez 9 miesięcy czujnie obserwowały rozwój nienarodzonego dziecka. A gdy magowie i wróżbici wywróżyli, że 13 lipca przyjdzie na świat, dziennikarze całego świata okupowali szpital, w którym miała urodzić księżna Kate. "Znawcy" pomylili się o jedyne 9 dni.
"Księżno, proszę przeć!" - zachęcał portal interia.pl. Kate posłuchała, 22 lipca na świat przyszedł syn książęcej pary. "Eksplozja radości po narodzinach potomka!" - pisał serwis po narodzeniu dziecka. "Kate urodziła. Brytyjczycy szaleją" - podał portal onet.pl. "Wielka Brytania: pierwsza taka sytuacja od 120 lat" - czytaliśmy dalej. "To chłopiec" - stwierdzili redaktorzy portalu natemat.pl.
Dwa tysiące lat temu też urodziło się pewne Dziecko. Było Synem Króla, a urodziło się w stajni. Chłopiec przyszedł niezauważony, a zbawił świat...
"Albowiem Dziecię nam się narodziło. Syn został nam dany na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju." (Iz 9,5).
Życzę małemu angielskiemu chłopcu, by właśnie dlatego, że cały świat od początku o nim krzyczał, przyznając mu wszelkie prawa i nazywając dzieckiem, w przyszłości zadbał o tych, których nikt nigdy dzieckiem zwać nie zechce...
Joanna Juroszek