Posłuszeństwo wymaga, aby kapłan nie przywiązywał się zbytnio do własnych upodobań i punktów widzenia. Posłuszeństwo rodzi postawę dyspozycyjności. Kapłan posłuszny biskupowi nie szuka siebie i swej woli, ale woli Chrystusa i dobra Kościoła.
„Podporządkowuję się decyzji Księdza Biskupa Ordynariusza w mojej sprawie”. Oto słowa napisane przez ks. Wojciecha Lemańskiego w liście do parafian, które, mam taką nadzieję, przyniosły ulgę przede wszystkim jemu samemu, ale również nam, świadkom kilkunastodniowej batalii, a nawet walki o zwycięstwo dobrej woli i zdrowego rozsądku. Ks. Wojciech podkreśla, że tę decyzję podjął w zgodzie z własnym sumieniem i z tym, jak rozumie swoją odpowiedzialność za wspólnotę. Po tych słowach odetchnęliśmy wszyscy, poza pewnymi wyjątkami, bo na niektórych portalach można było znaleźć komentarze typu: „Szkoda, że dał się złamać”, „Pokonany przez czarnych pasibrzuchów” itp. Zapewne napisali je ci, którzy chcieliby dalej pogrążać ks. Wojciecha. Wielu ludzi żarliwie modliło się do Boga i myślę, że ten zwrot o 180 stopni dokonał się dzięki Jego mocy.
Zasadnicza kwestia minionego wydarzenia dotyczyła posłuszeństwa ślubowanego biskupowi ordynariuszowi i jego następcom w chwili święceń kapłańskich. W Kościele katolickim początkiem, źródłem i wzorem wszelkiego rodzaju posłuszeństwa jest Jezus Chrystus. Na posłuszeństwo Jezusa zwrócił uwagę św. Paweł w Liście do Filipian, pisząc: „uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej”(Flp 2,5-8). Niewinny i nieskalany Jezus okazał swoje posłuszeństwo w chwili poprzedzającej okrutną mękę i haniebną śmierć na krzyżu, kiedy modlił się tymi słowami: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” (Łk 22, 42). Przez swoje posłuszeństwo Ojcu Chrystus wysłużył nam zbawienie. Tę prawdę bardzo wyraźnie podkreślają słowa Listu do Hebrajczyków: „A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają” (Hbr 5, 7–9).
Tak jak nieposłuszeństwo Adama i Ewy w raju stało się niechlubnym dziedzictwem wszystkich ludzi, tak posłuszeństwo Chrystusa jest zbawiennym dziedzictwem Jego uczniów. Nie ulega wątpliwości, że posłuszeństwo to jeden z filarów, na których zbudowany jest Kościół. Kandydat do święceń kapłańskich w sposób wolny przyrzeka posłuszeństwo, wierząc, że Pan Jezus zapewnił łaskę rozeznania i odpowiedzialności w podejmowaniu decyzji dotyczących Kościoła Apostołom i ich następcom, biskupom. Posłuszeństwo kapłańskie nie sprzeciwia się wolności prezbitera ani jego godności. Nie jest bezmyślnym pełnieniem woli przełożonego, ale jest przyjęciem kierunku życia i działania, z wiarą, że tego pragnie Chrystus. Posłuszeństwo wymaga, aby kapłan nie przywiązywał się zbytnio do własnych upodobań i punktów widzenia. Posłuszeństwo rodzi postawę dyspozycyjności. Kapłan posłuszny biskupowi nie szuka siebie i swej woli, ale woli Chrystusa i dobra Kościoła. Nie ma posłuszeństwa bez ascezy, pracy nad sobą, bez ducha modlitwy i wyrzeczenia. Tylko ten jest zdolny do pełnego posłuszeństwa, kto wciąż przełamuje swój egoizm, chęć szukania siebie, swej woli i swej chwały. Posłuszeństwo daje kapłanowi pokój serca, wewnętrzną radość i stałą ufność. Ten pokój płynie ze świadomości, że idzie za Chrystusem i realizuje jego postawę: „Nie moja, ale Twoja wola niech się stanie".
Jak widzimy to na przykładzie samego Jezusa, posłuszeństwo nie jest sielanką. Ono jest jarzmem, krzyżem, ale przyjętym w całkowitej wolności. Jednak raz ślubowane wymaga konsekwencji przede wszystkim w stosunku do Chrystusa, ale również do biskupa, który, jak stwierdzają Ojcowie Kościoła i za nimi powtarza Sobór Watykański II, reprezentuje władzę Chrystusa. Posłuszeństwo wcale nie musi przybijać człowieka do ziemi, ani odbierać mu radości życia. Wręcz przeciwnie, przeżywane w zasięgu paschalnej Ofiary Chrystusa oraz w świetle i mocy Ducha Świętego staje się brzemieniem lekkim i jarzmem słodkim. Daje człowiekowi pewność kroczenia śladami Mistrza i pełnienia woli Ojca, podobnie jak czynił to Jego Jednorodzony Syn. Człowiek posłuszny wie, że tym samym przyczynia się do pomnażania najważniejszego dobra Kościoła tj. zbawienia ludzi.
Prawdziwie ewangeliczne posłuszeństwo dobrze obrazują słowa modlitwy: „Przyjmij Panie całą moją wolność; przyjmij pamięć, rozum i całą wolę. Cokolwiek mam i posiadam, Tyś mi to dał. Wszystko to zwracam Tobie i całkowicie poddaję panowaniu Twojej woli. Daj mi tylko miłość ku Tobie i Twoją łaskę, a będę dość bogaty; niczego więcej nie pragnę.” Modlitwę tę zaleca się do odmawiania (szczególnie kapłanom) po przyjęciu Komunii św.
Zauważmy jeszcze jedną ważną rzecz. Posłuszeństwo podoba się Bogu, który doskonale wie, że nie umniejsza ono godności osoby ludzkiej, lecz doprowadza ją do pełnej dojrzałości. Podkreślało to wielu świętych Kościoła. Ojciec Pio powiedział do jednego ze swoich duchowych synów: „Pierwszą i główną zasadą, którą powinieneś wyryć w swoim umyśle, jest ta właśnie: posłuszeństwo, zawsze posłuszeństwo, jemu poddać całego siebie. W swoich działaniach nie powinieneś zatem roztrząsać wszystkiego, a jeśli nachodzi cię jakaś wątpliwość, idź dalej, nie trap się i odpędź wszystko za pomocą świętego posłuszeństwa. Jezus zawsze będzie zadowolony z takiego twojego postępowania. Unikaj tylko tego, o czym jasno wiesz, że jest grzechem. Tylko to nie podlega posłuszeństwu”.
Spoglądając wstecz dwutysiącletniej historii Kościoła możemy zauważyć, że różnego rodzaju nieposłuszeństwo zawsze było przejawem ludzkiej słabości i zarzewiem mniejszego lub większego kryzysu. Miejmy nadzieję, że wydarzenia ostatnich tygodni w Jasienicy nie wyrządzą więcej szkody ks. Wojciechowi Lemańskiemu, jego parafianom i wszystkim, którzy byli w nie bezpośrednio zaangażowani. Zaś dla nas wszystkich niech będą zachętą do podjęcia trudu tworzenia klimatu sprzyjającego posłuszeństwu, ponieważ ono zawsze będzie jednym z gwarantów dobrego funkcjonowania każdej wspólnoty, a w szczególności Kościoła Chrystusowego.
Ks. Adam Kaczor