Czechy walczą z powodzią. Stan klęski żywiołowej obowiązuje na całym terytorium kraju z wyjątkiem województwa pardubickiego. Trwa ewakuacja mieszkańców Pragi. Są już trzy ofiary powodzi.
Czescy synoptycy ostrzegają przed kolejnymi opadami deszczu, które w poniedziałek i wtorek wystąpią na Morawach i Czeskim Śląsku, niedaleko granicy z Polską.
Pierwszymi śmiertelnymi ofiarami powodzi są kobieta i mężczyzna, którzy zginęli w miejscowości Trzebienice pod Pragą w zawalonym wskutek podtopienia gruntu przez Wełtawę domku wypoczynkowym. W niedzielę wieczorem znaleziono ciało mężczyzny w rzece Upa - dopływu Łaby o długości 78 km.
Na wałach przeciwpowodziowych pracuje dziesięć tysięcy strażaków i kilkuset żołnierzy. W Ujściu nad Labą ochotnikom pomagają więźniowie.
Nieprzejezdna jest główna trasa kolejowa z Pragi do Brna. Szesnaście dalszych linii kolejowych blokują przewrócone drzewa. Nieprzejezdnych jest również 100 odcinków dróg, na których zalega woda bądź błoto. Woda podmyła dziesiątki mostów.
Pogarsza się sytuacja w Pradze, gdzie także obowiązuje stan klęski żywiołowej. W nocy niedzieli na poniedziałek w ósmej dzielnicy Pragi rozpoczęła się dobrowolna ewakuacja mieszkańców z najbardziej zagrożonych ulic. Szef praskiego sztabu antykryzysowego Jirzi Vavra zarządził ewakuację 5 tysięcy mieszkańców w piątej dzielnicy miasta.
Już o godzinie 23 w niedzielę ustał ruch na wszystkich trzech liniach metra. W poniedziałek zostaną zamknięte wszystkie szkoły z wyjątkiem szkół wyższych.
W czeskiej stolicy nieprzejezdnych jest 25 ulic. Strażacy, wspomagani przez wojsko, kończą ustawianie zapór przeciwpowodziowych. Na zamkniętym zabytkowym Moście Karola strażacy usiłują oczyszczać przęsła, na których zatrzymują się konary drzew. Pracownicy kompleksu barokowego Klementinum, gdzie mieszczą się zbiory czeskiej Biblioteki Narodowej, przenoszą zbiory z magazynów na wyższe piętra.
Ze względu na niebezpieczeństwo spadania konarów drzew zamknięto praskie parki. Cierpią również zwierzęta. Ewakuację rozpoczęto w praskim Ogrodzie Zoologicznym. Pracownicy ZOO musieli zabić goryla, który nie chciał opuścić klatki.
W nocy z niedzieli na poniedziałek w ciągu sekundy Wełtawą przepływało przez Pragę 2000 metrów sześciennych wody. Wełtawa ma jednak dalej wzbierać. O godzinie 7 rano oczekuje się przepływu 3400 metrów sześciennych wody.
Pełniący obowiązki burmistrza Pragi Tomasz Hudeczek ostrzegł, że nastąpią dalsze ograniczenia w ruchu kołowym i komunikacji publicznej.
Czeski rząd na swym nadzwyczajnym posiedzeniu w niedzielę ogłosił stan klęski żywiołowej na niemal całym terytorium państwa.