Byłem seksoholikiem z wielkim nałogiem oglądania filmów pornograficznych. Zły (z dzisiejszego punktu widzenia) wciągnął mnie w pułapkę jeszcze jak byłem dzieckiem.
Piszę to świadectwo bo sumienie nie daje mi spokoju, zawsze czytam świadectwa innych, a przecież półtora roku temu Pan dał mi łaskę nawrócenia po 33 latach życia w grzechach ciężkich.
Chociaż grzeszyłem ciężko przeciwko Panu, On był ze mną cały czas. Muszę wspomnieć ze były to grzechy nieczystości. Byłem seksoholikiem z wielkim nałogiem oglądania filmów pornograficznych. Zły (z dzisiejszego punktu widzenia) wciągnął mnie w pułapkę jeszcze jak byłem dzieckiem. Wykorzystał towarzystwo w którym się obracałem, w sumie to mojego kolegę, który pokazał mi i nauczył różne rzeczy, o których wcześniej pojęcia nie miałem. Jako dziecko bardzo mnie wzburzało, jak ktoś przeklinał. Po krótkim czasie zacząłem sam przeklinać i to bardzo. Potem to staje się normalne, nic złego w tym nie widzimy. Ale jak czytałem, gdzie jest przekleństwo, tam jest demon.
No więc od świerszczyków się zaczęło, potem filmy erotyczne, a skończyło się na pornografii, która stawała się coraz bardziej dostępna. Oglądanie porno wciąga, a jeszcze bardziej, jak się z tego nie spowiada, a jak już, to wymijająco mówi się grzechy, co ja robiłem podczas spowiedzi dwa razy w roku.
Dwa dni po spowiedzi, a czasem jeszcze tego samego dnia, wracałem do grzechów ciężkich, które po namowie złego wydawały się niczym złym, przecież wszyscy tak robią. Tym bardziej jak się czytało w czasopismach dla nastolatków, że masturbacja to przecież normalna rzecz, młodzi muszą jakoś wyładować napięcie seksualne. Sumienie mówiło co innego, ale takie naukowe wywody w prasie umiejętnie zagłuszały głos Boży. Potem komputer w domu i poszło na całego, wszystko czego dusza zapragnie i to tak łatwo.
I tak dotarłem do wieku dorosłego, poznałem dziewczynę, którą próbowałem wyciągać w to samo, ona nigdy tego nie lubiła, ale czego się nie robi dla kogoś, kogo się kocha i ten ktoś tak stanowczo namawia. To prawda, że szatan wykorzystuje ludzi, którzy trwają w grzechu ciężkim, aby dostać się do innych. I tak przeze mnie wciągał moją dziewczynę. Oczywiście później seks przedmałżeński i następne grzechy śmiertelne. Najgorsze, że w tym czasie człowiek jest tak ślepy, a raczej grzechy oślepiają, że wszystko wydaje się normalne i nie widać w tym nic złego - tak przebiegły jest zły, bo mówi: wszyscy tak robią.
Trzeba pamiętać, że każdy grzech śmiertelny oddaje człowieka pod władzę szatana - tak trwałem w jego władzy do 33 roku życia. Pornografia zniszczyła prawie moje małżeństwo, a dopiero niedawno się o tym dowiedziałem. Żona wyznała mi, że nie mogła już ze mną wytrzymać bo byłem egoistyczny, myślałem tylko o sobie, kłóciliśmy się często bez powodu, byłem zazdrosny o wszystko, dochodziło do tego, że cały czas, nawet jak dziecko było w pokoju po kryjomu oglądałem te filmy, nie mogłem się oprzeć. To było straszne, po prostu musiałem i tyle, żeby nie wiem co.
Muszę nadmienić, że starałem się zawsze chodzić na niedzielne Msze święte, chociaż był okres, że nie chodziliśmy do kościoła przez pół roku, a jak już zdecydowaliśmy się, to bardzo sporadycznie, mówiliśmy, można się pomodlić w domu.
Kiedyś mój niespełna dwuletni synek mówi: tata, a czemu nie chodzimy do kościoła? Konsternacja przez chwilę, krótkie zastanowienie - i wszystko po staremu.
Starałem się modlić co wieczór, chociaż za każdym razem gdy popełniłem grzech śmiertelny wstydziłem się zwracać do Boga. To był błąd, trzeba zawsze się modlić, żeby nie wiem co. Czytałem kiedyś, że najprostszą rzeczą, jaką mamy zrobić na ziemi, to jest modlitwa z którą Bóg związał nasze zbawienie. Ale jak miałem trochę sił (teraz wiem, że to była łaska Boża) prosiłem: pomóż mi Boże, bo ja nie mam siły z tym skończyć.
No i pomógł. Zawsze miałem myśl, że umrę jak będę miał 33 lata. Dziwne to było, ale tak myślałem. No i kiedyś, jak skończyłem 33 lata, kiedy wróciłem po pracy, czekając na żonę i synka, przysnąłem. Zobaczyłem twarz Pana Jezusa jakby za mgłą, wszystko na szaro i słowa: "Czy chcesz być ze Mną?". Przebudziłem się natychmiast i powiedziałem, ze oczywiście chcę być z Tobą. Ale pomyślałem: to co, mam już umrzeć? No bo przecież takie myśli mnie nachodziły wcześniej. No to nieźle, pomyślałem. Ale teraz wiem, że gdybym umarł wtedy, to na pewno nie byłbym z Panem. Przecież tyle grzechów na sumieniu.
No i się zaczęła moja przygoda z Bogiem. Pan zaczął wzbudzać we mnie chęć czytania Pisma Świętego, ale Pisma w domu nie miałem. Mieszkam za granicą, nie było szans zakupić gdzieś w wersji polskiej. Zacząłem wertować internet i powoli natrafiłem na Dzienniczek Św. Faustyny Kowalskiej. Na początku tylko najważniejsze fragmenty. Szczególnie jak Pan Jezus rozmawia z poszczególnymi duszami.
To było w czwartek w pracy. To, co się we mnie w środku ruszyło, było niesamowite. W niedzielę, popychany przez łaskę Bożą i przez moją żonę, poszedłem do spowiedzi generalnej. Wyznałem wszystkie grzechy, które trzymały mnie z dala od Pana, a które ukrywałem przez całe życie.
Pan dał mi tak silnej i myślę teraz, że szczególnej łaski, że nie wróciłem do tych grzechów aż do teraz, a niedługo będzie już prawie dwa lata. Skasowałem i wyrzuciłem wszystkie materiały pornograficzne jakie kolekcjonowałem. Zacząłem czytać Dzienniczek siostry Faustyny. Pan dał mi następną łaskę, zaprosił mnie na codzienną Eucharystię. Pracuję na zmiany, więc nie było problemu. Zacząłem się modlić regularnie, szczególnie koronką do Miłosierdzia Bożego, codziennie. Nawet trzy razy dziennie i w przerwie w pracy. Pracuję w szpitalu. Mamy tu kaplicę, więc nie było problemu.
Szatan nie dawał za wygraną. Zaczęło się. Szwagier przyniósł mi pewnego wieczoru niespodziankę: film porno w 3D. - Hmmm - mówi - zobaczysz, jakie efekty.
Nawet moja żona, zawsze przeciwna moim głupim pomysłom, mówi: "chodź, pooglądamy tak dla eksperymentu". Ale łaska była silniejsza. Odmówiłem.
Co mnie zaskoczyło, to zmiana mojej żony. Zaproponowałem, żebyśmy się modlili wieczorem razem. Moja żona zaczęła mnie wyklinać. Mówiła: "nie będziesz mi kościoła z domu robił". Myślę sobie: co się dzieje? Ale trwałem dalej w postanowieniu. Jak żona dowiedziała się, że chodzę na Mszę codziennie, to wpadła w szał. Kazała mi się wyprowadzać, bo ona ze mną nie wytrzyma.
Szok, co się dzieje. Ale nie poddawałem się, a raczej Pan mnie umacniał i mówił: Idź dalej. No więc tak szedłem za Panem. I następna wielka łaska: Pan oddał mnie w opiekę Swojej Kochanej Matki, Najświętszej Maryi Panny. Wpadł mi w ręce "Traktat o prawdziwym Nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny" św. Ludwika Grignion de Montfort. Przeczytałem w dwa dni. Zawierzyłem się Maryi jak opisał święty. Muszę nadmienić, że na początku, jak odmawiałem Zdrowaś Maryjo, tłoczyły mi się do głowy straszne bluźnierstwa. Ale z czasem to ustało.
Żona robiła mi problemy ze wszystkiego. Miałem dosyć. Dwa dni ok i dalej w kółko. Ty taki, ty owaki. Jak próbowałem rozmawiać z nią o Bogu, zawsze kończyło się kłótnią. Jakiś koszmar. Szatan próbował zniszczyć moją rodzinę. Ale zawsze miałem myśl, żeby odmawiać za żonę różaniec i koronkę, i być cierpliwym. Po około roku wszystko się uspokoiło, zaczęła chodzić często do spowiedzi razem ze mną i przyjmować Komunię św. Wszystko się ułożyło i jesteśmy szczęśliwą rodziną, Maryja nam pomogła. Mam kochanego grzecznego synka. Obecnie odmawiam codziennie różaniec, koronkę do Miłosierdzia Bożego i inne modlitwy, do których Maryja daje mi natchnienia. Niedawno dowiedziałem się, że moja mama, jak byłem dzieckiem, zawierzyła mnie Matce Bożej. Teraz wiem, że wszystko zawdzięczam Maryi. To ona wyprosiła mi łaskę nawrócenia i całkowitego zawierzenia się Panu Jezusowi przez jej matczyne ręce. Uratowała mnie i moją rodzinę od śmierci wiecznej.
Chcę dodać i polecić dla wszystkich pobożnych i świeżo nawróconych ludzi, aby przeczytali ten Traktat o prawdziwym Nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny" św. Ludwika Grignion de Montfort, i zawierzyli się Maryi według wzoru, który podaje święty. Jest to, jak pisze św. Ludwik, najkrótsza, najszybsza i najpewniejsza droga do Naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Dzięki Tobie Panie Jezu i Tobie Maryjo za wszystkie łaski i dobrodziejstwa. Bądź pozdrowiona Matko Miłosierdzia.