Sojusz Lewicy Demokratycznej kurczowo trzyma się roli adwokata PRL.
09.05.2013 11:29 GOSC.PL
Ci, którym wydawało się, że czasy, gdy SLD grupowało przede wszystkim nostalgików za komunizmem, już minęły, mogą czuć się zawiedzeni. Właśnie wyszedł „Niezbędnik Historyczny Lewicy”. A w nim można znaleźć masę ciekawych informacji o tym, jak postkomuniści widzą historię.
Z broszurki dowiadujemy się m.in., że najważniejszą lewicową formacją walczącą w Powstaniu Warszawskim była Armia Ludowa, a Polskę spod okupacji hitlerowskiej wyzwoliła Armia Czerwona i ludowe Wojsko Polskie (przy okazji opisu II wojny światowej SLD powiela kłamstwo o współpracy Narodowych Sił Zbrojnych z nazistami). Najciekawsze kwiatki znajdują się w rozdziale o PRL. Autorzy przedstawiają zależne od ZSRR państwo jako próbę modernizacji Polski i przezwyciężenie jej peryferyzacji. PZPR to partia powstała w wyniku „połączenia PPR i PPS” (w rzeczywistości była to przymusowa unifikacja komunistów i socjalistów), „żołnierze wyklęci” „atakowali ludność cywilną” i z biegiem trwania wojny domowej zdegenerowali się do postaci „pospolitych band przestępczych”. Postkomuniści wychwalają także zabijanie dzieci nienarodzonych w PRL.
Czytając książeczkę można odnieść wrażenie, że dzięki komunistom Polska dokonała olbrzymiego skoku cywilizacyjnego, zwłaszcza w zakresie budownictwa i edukacji (szkoda, że w porównaniu z państwami kapitalistycznymi „sukcesy” PRL wyglądają nad wyraz marnie). Zwłaszcza lata rządów Edwarda Gierka to okres „przyspieszonego rozwoju Polski”. Prawdziwym dobrodziejstwem był obowiązujący w niektórych okresach system kartkowy, który „gwarantował każdemu obywatelowi zakup podstawowej puli towarów po niskiej cenie”. Jednocześnie miała istnieć swobodna możliwość zaopatrywania się w innych sklepach. Wprowadzenie kartek na mięso to jedyny z 21 postulatów strajkowych z 1980 roku, który cytują autorzy książeczki. Autorzy uznają wprowadzenie stanu wojennego za uzasadnione.
Wymienianie tych dyrdymałów można by ciągnąć w nieskończoność. Krytyczni wobec publikacji są także przedstawiciele samej lewicy. Odwołujący się do spuścizny PPS Młodzi Socjaliści twierdzą, że „SLD oblał maturę z historii”. Zarzucają autorom utożsamianie przeszłości lewicy z komunizmem. - Oburzające jest pominięcie w wykładzie historii polskiej lewicy przywódcy państwa podziemnego, lidera PPS Kazimierza Pużaka (zamęczonego po wojnie w stalinowskim więzieniu), ostatniego niezależnego posła-socjalisty, Zygmunta Żuławskiego, czy wreszcie liderów emigracyjnego PPS, Zygmunta Zaremby oraz Adama i Lidii Ciołkoszów. Te cenzorskie metody mają wywołać wrażenie, że lewica w Polsce po 1945 roku równa się komunistom i ich SLD-owskim dziedzicom. To bezczelne kłamstwo. Autorzy "Niezbędnika" nie mają już jednak narzędzi, by wymazać z kart historii strajki z lat 40, ruch rad robotniczych z 1956 roku, "List Otwarty do Partii" Kuronia i Modzelewskiego, nielegalne Wolne Związki Zawodowe, współtworzony przez działaczy przedwojennej PPS Komitet Obrony Robotników, protestujących z Międzynarodówką na ustach gdańskich stoczniowców z Grudnia 1970, program I Zjazdu Solidarności, wzywający do budowy gospodarki opartej o samorząd pracowniczy, działaczy emigracyjnej i podziemnej PPS... To tradycje, których demokratyczna lewica nie musi się wstydzić i do których powinna nawiązywać – piszą lewicowcy w swoim oświadczeniu.
I trudno nie przyznać im racji: o wyżej wymienionych postaciach i wydarzeniach nie ma w publikacji ani słowa (poza Adamem Ciołkoszem – i to tylko w kontekście osadzenia go przez sanatorów w twierdzy brzeskiej). Postkomunistyczny „bryk” nie może być poważnie traktowany jako głos w dyskusji na temat polskiej historii, ponieważ jest zbiorem propagandowych haseł, żywcem wziętych z poprzedniej epoki.
Stefan Sękowski