Kiedy pełnienie takiej posługi zaproponował mi ks. proboszcz, odpowiedziałem, że będzie mi bardzo trudno, ze względu na niemożność uklęknięcia na lewe kolano.
Od ponad roku jestem nadzwyczajnym szafarzem Komunii Św. Podczas każdej Mszy św. jestem blisko wielkiej tajemnicy przeistoczenia, jaka odbywa się na ołtarzu. Własnymi rękami dotykam Najświętszego Ciała Jezusa Chrystusa, zanosząc Go wiernym oraz chorym w domach i szpitalu. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie wielka łaska Boga, jaką otrzymałem.
Kiedy pełnienie takiej posługi zaproponował mi ks. Proboszcz naszej parafii, oczywiście wyraziłem zgodę, ale odpowiedziałem, że będzie mi bardzo trudno, ze względu na niemożność uklęknięcia na lewe kolano. Od dłuższego czasu dokuczał mi ból tego kolana, z powodu którego wiele nocy nie przespałem. Korzystałem z wielu tabletek przeciwbólowych i maści. Najgorszą sprawą było jednak to, że nie mogłem uklęknąć na dwa kolana do modlitwy w domu oraz w kościele, szczególnie podczas różańca porannego. Kolano zawsze wisiało w powietrzu. Ks. Proboszcz uśmiechnął się i powiedział, że jakoś to będzie. Była to połowa stycznia ubiegłego roku.
Na początku lutego wspólnie z żoną, ks. Proboszczem oraz grupą pielgrzymów udaliśmy się do Ziemi Świętej. Wielkie przeżycie każdego dnia, i towarzyszący ból kolana i całej nogi. Do tego doszły nieprzespane noce. Zmęczenie było bardzo duże, ale radość, że jest się w miejscu, gdzie urodził się, żył i został ukrzyżowany Jezus, pozwalała zapomnieć o bólu. I tak ból nogi trwał do przedostatniego dnia pielgrzymki.
W przedostatnim dniu, kiedy od samego rana bardzo dużo chodziliśmy, ból nogi był tak duży, że powiedziałem do żony: „nie dam dalej rady, zostanę po obiedzie w autobusie”. Obiad w restauracji, wszyscy zmęczeni siadają i odpoczywają, ja natomiast zaczynam po korytarzu chodzić, tam i z powrotem, czując lekkość w kolanie i całej nodze. Zdziwionej żonie odpowiadam, że idę pieszo dalej z pielgrzymką. Po raz pierwszy wieczorem obyło się bez maści i środków przeciwbólowych.
W ostatni dzień pielgrzymki, jedziemy do Emaus. Tam w kościele Matki Bożej „Arki Przymierza”, po raz pierwszy od roku, klękam na dwa kolana. Po wejściu do tego kościółka jakaś siła kazała mi uklęknąć na obydwa kolana i tak klęczałem chyba z dziesięć minut, mając łzy w oczach.
Nie wyobrażałem sobie wcześniej mojej posługi szafarza przy ołtarzu bez uklęknięcia na dwa kolana. Dzięki wielkiej łasce, jaką w Ziemi Świętej otrzymałem od Boga oraz wstawiennictwu Matki Bożej, mogę pełnić posługę nadzwyczajnego szafarza Komunii Świętej w swojej parafii. Obecnie od miesiąca jestem po operacji kolana, które było bardzo zniszczone, a mimo tego mogłem służyć Bogu oraz chorym w domach i szpitalu.
Mieczysław Jóźwicki
Parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krzyżkowicach.