Powiedziałam, że dzieci nie mamy, a z powodu mojej choroby nie mogę starać się o adopcję. To już macie – odpowiedział
Ostatnio wiele było mowy w mediach na temat in vitro – o radości i prawie do macierzyństwa dzięki tej metodzie. Jesteśmy małżeństwem od 16 lat, nie mamy dzieci. Przeszliśmy wiele badań, rozczarowań. W tamtym czasie nie znaliśmy naprotechnologii. Przeszłam 6 operacji. Po ostatniej z nich cudem przeżyłam. Długo leżałam na intensywnej terapii, przeżywając lęk przed śmiercią, samotność i obojętność personelu. Przed blokiem operacyjnym wisiał portret uśmiechniętego ojca Pio. Z trudem patrzyłam na obraz i zaczęłam wewnętrznie krzyczeć: Z czego tak się śmiejesz, jak ja umieram!
Przewieziono mnie do innego szpitala, otrzymałam sakrament namaszczenia chorych. I... powoli wracałam do zdrowia.
Po wyjściu ze szpitala pojechaliśmy na Mszę św. z modlitwą o uzdrowienie i wtedy usłyszałam słowa powiedziane do mnie przez Boga. Jest tu kobieta – kapłan podał mój wiek – dla której Bóg przygotował dar macierzyństwa duchowego, ale ona nie chce go przyjąć.
W tym czasie bywaliśmy u bioenergoterapeutów i korzystaliśmy z „medycyny ludowej”. Lekarze bezradnie rozkładali ręce i wręczyli nam adres klinik in vitro. Po Mszy św. kartkę z adresem wyrzuciłam. Adoptowaliśmy duchowo dziecko poczęte. Prosiłam w modlitwie o zrozumienie macierzyństwa duchowego, na czym jeszcze ono polega. Otrzymałam w święto Zwiastowania Pańskiego kapłana z imieniem i datą święceń do duchowego wspierania modlitwą i ofiarą.
Pan Bóg powoli wypełniał moje serce i pragnienie bycia matką więcej niż się spodziewałam. Gdy umierał mój chrzestny ojciec, pojechałam do szpitala, prosząc ks. kapelana o spowiedź i komunię św. Modliłam się w tym czasie do Jezusa Miłosiernego, ponieważ był to człowiek bardzo oddalony od Boga i Kościoła. Wyspowiadał się, przyjął komunię św. i zmarł.
Ksiądz, wychodząc z sali, zapytał mnie o męża, dzieci. Powiedziałam, że dzieci nie mamy, a z powodu mojej choroby nie mogę starać się o adopcję. To już macie – odpowiedział ksiądz – to jest twoje duchowe dziecko. Urodziłaś Go do wieczności. Nie szukaj dzieci przez in vitro, tu jest prawdziwe życie.
Po tym wydarzeniu odprowadziłam do wieczności moją mamę, siostrę i inne bliskie mi osoby. Wstąpiłam do III zakonu św. Franciszka. Zostałam wolontariuszką w szpitalu i z pomocą ojca Pio towarzyszę umierającym, by nie odchodzili samotnie i bez Boga.
Kiedyś chciałam być pielęgniarką-położną, a Bóg chciał, bym została akuszerką dusz.
Iwona
Pokój i dobro