Żal mi pana, panie pośle

Podobno na lekcjach religii propaguje się okrucieństwo, nieróbstwo i pijaństwo. Wiedzieliście o tym? Już wiecie!

Właśnie się dowiedziałem, że biblijna przypowieść o rozmnożeniu chleba wskazuje młodzieży „inny sposób zaspokojenia swoich potrzeb niż odpowiedzialna praca i uczciwy zarobek. Po drugie, może zmniejszać czujność na wstępowanie bądź uczestnictwo w przedsięwzięciach nawiedzonych ludzi bądź sekt. Po trzecie, w świetle interpretacji stołecznej skarbówki tego typu zaspokojenie swoich potrzeb według litery polskiego prawa jest nieopodatkowanym przychodem, a przyjęcie takiego cudownego daru nie stanowi właściwego wzorca w aspekcie obowiązków podatkowych obywateli.”

A to jeszcze nic! Przypowieść o przemienieniu wody w wino w Kanie Galilejskiej ponoć może przyczynić się do rozpijania młodzieży.

Najgorsze, że to nie jest głupi kawał, choć śmiech sam ciśnie się na usta. Na tego rodzaju fantastyczne interpelacje posła Piotra Chmielowskiego z Ruchu Palikota zwróciła uwagę w swoim blogu Aleksandra Pezda z „Gazety Wyborczej”. Pisząca o edukacji dziennikarka pyta nie bez kozery, czy to fair, że za publiczne pieniądze poseł takie „dyrdymały” wypisuje.

A pisze sporo. Takich interpelacji ma na swoim koncie podobno pięć.

Wśród nich znalazło się też zapytanie o zasadność umieszczenia „Krzyżaków” w kanonie lektur gimnazjalnych. Podobno to lektura zbyt drastyczna dla 13-latków. Zwraca uwagę szczególnie na scenę okaleczenia Juranda czy sceny batalistyczne. Dorzuca też z przekąsem, że „rycerze Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie przed podjęciem jakiejkolwiek czynności odmawiali modlitwę, tak jak zwyczajowo dzieje się to przed lekcją religii”.

To wprost niepojęte, bo poseł sugeruje w perfidny sposób, że wyznawcy religii katolickiej są nie tylko ciemni i zacofani, ale odpowiadają za całe zło i niesprawiedliwość tego świata. Zobaczmy inną interpelację szanownego posła w sprawie propagowania okrucieństwa na lekcjach religii. Napisał tak:

„Otóż, po dokładnej analizie Męki Pańskiej, która została przekazana dzieciom podczas lekcji religii przed pierwszą komunią świętą (II klasa podstawówki) mamy do czynienia z następującymi elementami: niesprawiedliwego osądzenia (wprawdzie nie wydano wyroku, ale a konto oszusta wydano na śmierć przez ukrzyżowanie osobę według zapisu niewinną), biczowania (czyli wychłostania Jezusa ze szczególnym okrucieństwem), kradzieży szat, dręczenia i sprawiania fizycznego bólu koroną cierniową, poniżania, nakazu wykonania ciężkiej pracy jakim jest niesienie krzyża. Ostatnim etapem było ukrzyżowanie żywcem przez przybicie kończyn do krzyża. A kwintesencją okrucieństwa było przebicie boku włócznią. W świetle wyżej wymienionych elementów biografii Jezusa Chrystusa, które są podstawą nauki religii, można założyć, że tego typu opis musi wywoływać w dzieciach niewłaściwe relacje związane z rozpoznawaniem dobra i zła, odczuwaniem lęku przed okrucieństwem. Jak donoszą media, często zdarza się, że dzieci przyuczone tym tematem odnoszą się agresywnie do swoich rówieśników”.

Pomijam błędy, albo celowe przeinaczenia, jakie w tym fragmencie się znajdują, bo nie każdy musi się na chrześcijaństwie znać. Wypadałoby jednak, żeby jeśli już ktoś zabiera się za krytykę, wiedział, co tak naprawdę krytykuje. Z tego, co wypisuje poseł, wynika tylko tyle, że jest w kwestii chrześcijańskich prawd wiary kompletnie zielony, posługuje się uproszczeniami, pomówieniami i stereotypami, a przy okazji udaje autorytet i znawcę tematu. Clive Staples Lewis pisał, że krytycy chrześcijaństwa często tworzą na własne potrzeby uproszczoną wizję tej religii, a potem z uporem maniaka ją zwalczają.

Żal mi Pana, panie pośle, bo próbuje Pan walczyć z chrześcijaństwem na poziomie wnerwionego dwulatka, który niewiele rozumie, ale jest przeciw.

W programowych tezach posła Chmielewskiego czytam: „Nie chcę by kler mówił nam co mamy myśleć” (pisownia oryginalna). Spieszę z wyjaśnieniem: kto nie chce, wcale nie musi. Kościół nikogo do więzienia nie wsadzi za to, że się z nim nie zgadza. Nie te czasy.

Bardziej powinien się pan poseł obawiać wyborców. Poseł pochodzi ze Śląska. Swoje biura ma w Mikołowie i w Raciborzu. Niedawno w tym regionie (konkretnie w Rybniku) wyborcy udowodnili, że wolą polityków, którym bliżej do nauki katolickiej. Było o tym w mediach głośno. Mam nadzieję, że politycy, którzy niewiele pożytecznego robią, a tylko takimi rzeczami, jak wyżej wymienione, zabierają czas tym, którzy mogliby go poświęcić na faktyczne naprawianie sytuacji w naszym kraju, prędko zejdą ze sceny dla dobra własnego i nas wszystkich.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Jan Drzymała