Biedna siostra eklezjologia sprowadzona poniżej pasa. A wystarczy sięgnąć wyżej. Potraktować na serio Rzeczywistość Ducha. Bez tego, po co nam Franciszek?
15.03.2013 14:06 GOSC.PL
Najpierw były rankingi, nakręcanie atmosfery i dobrze już znane frazesy, iż Kościół musi się zmienić. Potem, 13 marca, wielki blamaż medialnych wróżów, gdy okazało się, że to nie "tamci", lecz "on".
Kim jest ten człowiek? - pojawiło się pytanie. Pytanie, owszem, naturalne. Tyle, że już bez medytacji nad samą "naturą" papiestwa. Bez słowa o optyce wiary. Choć bez niej nie byłoby ani Sykstyny, ani Franciszka. Niby oczywiste. Co z tego, skoro nie medialne. Tu trzeba żywego mięsa. Nie subtelności ducha.
Zamiast więc refleksji nad Wiecznością - znowu słuchamy "wiecznych" pytań: liberał czy konserwatysta, co z "małżeństwami" homoseksualistów, aborcją, in vitro no i oczywiście - co z prezerwatywami? Fundamentalne troski tego świata. Jego swoiste credo: dokonać "ich" zmiany, bez "mojej" przemiany. Kościelna rewolucja, zamiast wewnętrznej ewolucji.
Biedna siostra eklezjologia sprowadzona poniżej pasa. A wystarczyłoby sięgnąć wyżej. Serce otworzyć na Tajemnicę. A potem próbować ją rozumieć. Zachwycić się jej logiką. Uprościć wiele. Dostrzegać sens. Potraktować na serio Rzeczywistość Ducha. Pytać o Chrystusa.
Bo inaczej po co światu Franciszek? Po co to całe medialne larum, ekscytacje, dyskusje? Po co zajmowanie się człowiekiem, który reprezentowałby państwo, symbolizujące rzeczywistość, której nie ma? Aby był temat? To byłaby globalna fikcja.
Lecz Zmartwychwstały Chrystus nie jest fikcją. I do tej Tajemnicy, już w pierwszych swoich wystąpieniach odwołuje papież Franciszek.
Krzysztof Błażyca