To świetne: wiemy, że będą wybierać, a nie mamy pojęcia, kogo wybiorą. Poza tym, że dobrze wybiorą.
12.03.2013 15:31 GOSC.PL
Szeregi mężczyzn w mitrach, jednakowe szaty, pełne dostojeństwa gesty – zupełnie jak na rycinach sprzed setek lat. Wszystko tak, jak zawsze. Od wieków.
I jeszcze ten komin. W czasach błyskawicznej informacji, przesyłanej z prędkością światła do najbardziej zapadłych dziur naszego globu, będziemy wypatrywać dymu z pieca. Zwykłego dymu, z ognia, a nie żadnych laserowych cudów. I gdy już zobaczymy, że dym jest biały, to jeszcze przez czterdzieści minut nie będziemy wiedzieli nawet tego, czy papież jest biały.
To dopiero! Wybiorą najważniejszego człowieka świata (nawet wybór prezydenta USA nie umywa się do emocji, jakie towarzyszą konklawe), a wiadomość o tym, kim jest, nie dotrze do nas przez niedopuszczalnie długi – z punktu widzenia mediów – czas.
Czy to nie fantastyczne? To jedna z tych rzeczy, które są tak wspaniałe w Kościele: dyktat świata niewiele tam może. Konklawe wciąż jest liturgią, a liturgia wciąż jest chwałą oddaną Bogu – nie mityngiem na cześć celebrytów.
– Nie ma co liczyć na zmiany, bo kardynałowie prawie wszyscy są konserwatystami – załamują ręce salonowi komentatorzy. I świetnie! Bo „krzyż stoi, choć zmienia się świat”. Dzięki łasce Bożej „książęta Kościoła” to wciąż ludzie wiary. Sylwetkom niektórych z nich można przyjrzeć się TUTAJ)
Dlatego znów będziemy mieli dobrego papieża, który będzie świętym życiem dawał nam wzór i będzie się troszczył o to, żeby sól nie straciła smaku.
Skąd ta pewność? Bo się modlimy. Za kardynałów (sama akcja „adoptuj kardynała” zebrała pół miliona modlących się – zobacz TUTAJ), którzy będą wybierać, i za tego, którego wybiorą.
Bóg traktuje nas poważniej niż my samych siebie. Dlatego gdy prosimy o coś zgodnego z Jego wolą (a dobry papież jest na sto procent zgodny z Jego wolą), Bóg wręcz wyrywa się, żeby nas wysłuchać.
Dlatego będzie dobry wybór – ale modlitwa wciąż jest potrzebna. I będzie potrzebna zwłaszcza temu, który niebawem pokaże się na balkonie i pobłogosławi miliardy tych, którzy zechcą słuchać go jak samego Chrystusa.
Franciszek Kucharczak