Pan Bóg daje nam do uprawy swój prywatny ogród i zestaw narzędzi. A my, zamiast ich używać, trzymamy je opakowane w fabryczną folię, gdzieś na dnie szafy i nosimy wodę w dłoniach…
22.02.2013 00:04 GOSC.PL
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię całemu stworzeniu”. OK. To idziemy. Tylko jak głosić, żeby to „całe stworzenie” w ogóle chciało nas słuchać? Tym bardziej teraz, kiedy chrześcijaństwo nie jest trendy, a na samo brzmienie słowa Ewangelia niejeden zaczyna ziewać? Dlaczego jest tak, że kościoły w Europie pustoszeją? Jakim cudem kiedy Piotr wychodził głosić Jezusa, to po jednym kazaniu nawracało się 5 tysięcy mężczyzn, a dziś po niejednym kazaniu 50 podejmuje decyzję, że to była ich ostatnia wizyta w parafialnej świątyni? Czym różnili się apostołowie pierwszych wieków od tych współczesnych? W końcu Jezus obiecał, że daje nam swojego Ducha. A jakoś nie bardzo nam ta ewangelizacja wychodzi. Może po postu źle głosimy? Może nie głosimy z mocą?
Na początku naszej drogi w Kościele jest chrzest. Wyobraź sobie, że to szczególne włączenie do rodziny Jezusa. Wyobraź sobie, że przy okazji chrztu, Jezus zaprasza Cię do swojego domu i prosi abyś pomógł Mu w uprawie Jego prywatnego ogrodu. Daje Ci do tego zestaw nowiutkich narzędzi. Te narzędzia to charyzmaty – dary duchowe. Co z nimi robisz? Wykorzystujesz do pracy w ogrodzie? A może zostawiasz w fabrycznym opakowaniu na dnie szafy swojego serca i idziesz pracować gołymi rękoma? Jasne, że to też praca. Ale zdecydowanie łatwiej kopać łopatą niż palcami. Wodę lepiej nosić w konewce niż w dłoniach…
Czym w ogóle jest charyzmat? Święty Paweł traktuje termin charyzmat w sposób szeroki i oznacza on w pismach Pawłowych dar lub łaskę (1 Kor 12-14). Tomasz z Akwinu definiuje charyzmat jako Gratia gratis data, czyli łaskę daną za darmo.
Decydujące zstąpienie Ducha Świętego, pozwalające na wejście w stan życia chrześcijańskiego, związane jest z celebracją inicjacji chrześcijańskiej, czyli sakramentów chrztu, bierzmowania i eucharystii. To wtajemniczenie chrześcijańskie jest skutecznym darem Ducha, który udziela się człowiekowi. Otrzymując Ducha Bożego, katechumen staje się częścią Ciała Chrystusa i jest wprowadzony do Ludu Bożego – czytamy w I Dokumencie z Malines, opracowanym przez kard. Suenensa kompendium wiedzy o katolickiej Odnowie w Duchu Świętym.
Czy dary charyzmatyczne są związane bezpośrednio z sakramentami wtajemniczenia, czy są integralną „częścią” łaski otrzymywanej w sakramencie chrztu i bierzmowania? Wspólnoty pierwotnego Kościoła uważały za normalne, że moc Ducha objawia się w obfitości różnorodnych charyzmatów. W żaden sposób nie ograniczano ich ilości. W III Dokumencie z Malines czytamy, że charyzmaty należą do samej natury powszechnego sakramentu zbawienia. Dlaczego zatem ta powszechność charyzmatów nie uwidacznia się we współczesnym Kościele? Otóż, pomimo tego, że charyzmaty są wpisane jako właściwe w naturze i misji Kościoła, Kościół dzisiaj nie jest wystarczająco świadom konkretnych możliwości, jakie stwarzają one wspólnocie chrześcijańskiej. Mówiąc dosadniej i mniej instytucjonalnie: my, ochrzczeni nie bardzo wiemy co z tym fantem zrobić. Innymi słowy skarb zakopany przez wieki wymaga dziś ponownego odkrycia.
Wojciech Teister