Z nowego raportu ONZ na temat handlu ludźmi wynika, że proceder ten odnotowano w 118 krajach, a ofiary - głównie kobiety, ale też coraz więcej dzieci - pochodzą z co najmniej 136 państw i najczęściej są zmuszane do prostytucji lub niewolniczej pracy.
Ofiary handlu żywym towarem można spotkać w restauracjach, domach publicznych, na farmach i w mieszkaniach - czytamy w raporcie przedstawionym we wtorek w siedzibie Biura ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) w Wiedniu.
58 proc. przypadków handlu ludźmi stanowią przypadki handlu w celach seksualnych. W ciągu ostatnich czterech lat do 36 proc. wzrosła liczba przypadków handlu w celu wykorzystania siły roboczej.
"To globalne przestępstwo generuje zyski w wysokości miliardów dolarów" - powiedział szef UNODC Jurij Fedotow.
Z oenzetowskiego raportu wynika, że handel w celach seksualnych jest najbardziej powszechny w Europie, Azji Środkowej i obu Amerykach, a handel w celu wykorzystania siły roboczej - w Afryce, na Bliskim Wschodzie oraz w Azji Południowo-Wschodniej.
Kobiety stanowią 55-60 procent wszystkich ofiar handlu ludźmi, a łącznie kobiety i dziewczynki - 75 proc.
Jedną z niepokojących tendencji jest ciągły wzrost handlu dziećmi. W latach 2003-2006 liczba ofiar handlu żywym towarem wśród dzieci wzrosła o 20 proc., a w 2007-2010 - o 27 proc.
Handel narządami ludzkimi, który w 2010 r. stanowił tylko 0,2 proc. wszystkich przypadków handlu ludźmi, odnotowano w 16 krajach.
W raporcie stwierdzono, że w walce z handlem ludźmi poczyniono postępy. Autorzy tego dokumentu wyjaśnili, że w 134 krajach przyjęto akty prawne, w których handel żywym towarem uznano za przestępstwo.
Jednak według UNODC niewiele osób zostaje uznanych za winne handlu ludźmi. W prawie co piątym ze 132 krajów, uwzględnionych w raporcie, w latach 2007-2010 w tych sprawach nie wydano ani jednego wyroku skazującego.
"Handel ludźmi wymaga silnej odpowiedzi, która opierałaby się na wsparciu i ochronie ofiar, rygorystycznym egzekwowaniu prawa przez organy wymiaru sprawiedliwości, sprawiedliwej polityce migracyjnej i zdecydowanych regulacjach rynku pracy" - powiedział Fedotow.