Szok i.. sursum corda!

Piszę te słowa trochę terapeutycznie. Dla samej siebie, i dla ogromnej rzeszy ludzi, którzy czują jakby stracili grunt pod nogami.

Grunt - siłę ducha, postawę, słowa, styl bycia obecnego (jeszcze) papieża Benedykta XVI. Bo wiadomo już, że 28 lutego - papież abdykuje. To drugi taki przypadek w historii papiestwa. Pierwszy - współczesny. Grunt naprawdę osuwa się spod nóg?

Od dwóch godzin, ludzie dzwonią do siebie, trochę jak wtedy - gdy umarł Jan Paweł II. Piszą - nieskończone ilości maili. Miliony komentarzy na portalach społecznościowych. W ciągu chwil kilku - rozpętała się burza z piorunami: burza niepokoju, płaczu prawie, lęku, stresu. Jeden wielki szok.

I po ludzku trudno się dziwić. Bo po pierwsze - decyzja Benedyka XVI to nowość, a wszyscy boimy się nowości. Szczególnie na tak poważnym szczeblu, dotykającej nas wszystkich. Po drugie - przywykliśmy (mimo oczywistych różnic) do porównywania Benedyka XVI z Janem Pawłem II. A „Jan Paweł II mimo choroby walczył do końca” - przeczytałam właśnie. „Dlaczego papież Benedykt postanowił odejść?”

Pojawiły się więc od razu teorie spiskowe. „Oni mu kazali!” - piszą. „Zmuszony został”! - dodają inni. „Koniec Kościoła” - wieszczy ktoś. „Co z nami będzie?”. „Oby wiedział, co robi…” - pisze samozwańczy „watykanista” i „moralista” jednocześnie. I niestety histeria internetowa rozpoczyna się na dobre… STOP.

Bo tymczasem, mądry, dobry, opanowany papież, spokojnie mówi o braku sił, o starości, o tym że pewnych dzieł nie można realizować, gdy sił brak. To wyraz nie strachu i ucieczki, lecz zupełnie nieprawdopodobnego hartu ducha, gigantycznego poczucia obowiązku, odpowiedzialności za Kościół. Za nas wszystkich. To wyraz wielkiej, nie do ogarnięcia - pokory, której powinniśmy się uczyć…

I co z tego, że decyzja papieża to precedens? Co z tego, że papież Jan Paweł II, mimo choroby - trwał na Stolicy Piotrowej do końca? To dwa różne pontyfikaty, dwie różne postaci, inny (już) czas historyczny. Więc i inne potrzeby Kościoła.

I tylko jeden jest Constans: Duch jest wciąż ten sam. Duch Święty, który Kościół prowadzi. I który na różny sposób działa. Dlaczego Mu nie wierzyć? Zamiast szoku i histeri: sursum corda, drodzy przestraszeni. Sursum corda!

A  na koniec cytat z felietonu mojego przyjaciela, Dariusza Bruncza, który jest znawcą i absolutnym miłośnikiem teologii i nauczania papieża Benedykta XVI. Dodam, że Darek jest ewangelikiem augsburskim… Na portalu ekumenizm.pl napisał właśnie:  „Jestem zasmucony, ale i pełen szacunku wobec słów Benedykta XVI. Decyzja papieża to z pewnością akt miłości wobec swojego Kościoła i posługi, którą wciąż sprawuje. To dramatyczna decyzja, która wyraża napięcie między osobą a urzędem, wielkości tak różnych, ale również trudnych do oddzielenia. Benedykt XVI, jako nasz Brat w Chrystusie, potrzebuje wsparcia i modlitwy. (…) Proszę o również o modlitwę za całą wspólnotę Kościoła rzymskokatolickiego”.

I ja proszę. Wszyscy prośmy o nowy grunt…

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Agata Puścikowska