Jego słowo zrywa więzy a nie klepie po ramieniu z nieodłącznym „Nie martw się. Jakoś to będzie”.
11.02.2013 11:33 GOSC.PL
Długo myślałem o wczorajszej ewangelii. O tym co wydarzyło się między dramatycznym, pełnym przerażenia krzykiem rybaka „Odejdź ode mnie Panie” a decyzją pójścia w ciemno za Nieznajomym.
Musiało się coś stać, skoro nagle pękła bariera lęku, a przestraszony Piotr wykonał desperacki krok. Zostawił dorobek życia i „poszedł na całość”.
Myślałem, myślałem i chyba znalazłem klucz. Między tymi wydarzeniami padły ważne słowa. „Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się…”
Te słowa nie robią na nas wrażenia. Zbyt często byliśmy poklepywani po plecach z nieodłącznym „Nie bój się, jakoś to będzie” po czym lądowaliśmy w jeszcze większej depresji. „Jakoś nie było”, a pocieszenie „nie martw się” okazywało się jedynie wierszykiem okolicznościowym.
– Kiedy mnie ktoś pociesza w taki sposób to sobie myślę: chłopie/kobito a kim ty jesteś, że mówisz: „Jakoś to będzie”? – opowiada o. Wojciech Ziółek, jezuita – Kim ty jesteś, Panem Bogiem? Wtedy mógłbym ci zaufać. Ale jaką masz gwarancję, że jutro nie będzie gorzej i że kompletnie się nie rozsypię?
Zupełnie inaczej jest w przypadku słów wypowiedzianych przez Boga. One mają moc. Wydają owoc – stają się ciałem. Jezus powiedział: „nie bój się” i… rybak przestał się bać.
– Zobaczmy, co powiedział Jezus do paralityka: „Odpuszczają ci się grzechy, wstań i chodź” – wyjaśnia ten mechanizm paulin o. Stanisław Jarosz – Czy to znaczy: „Napnij się, wytęż swe zdechłe mięśnie i wstań o własnych siłach?” Nie! Paralityka podźwignęło słowo. Dopiero potem wstał. Gdy Jezus mówił do Łazarza: „Wyjdź z grobu”, to przecież nie kpił: „Wysilaj się, wysilaj nieboszczyku i próbuj wyjść”. On go uzdolnił do wyjścia! A prostytutka? Złapana na cudzołóstwie, wyrzucona na środek tłumu. Jezus powiedział do niej: „Idź i nie grzesz więcej”. Dlaczego interpretujemy te słowa na zasadzie: „Wysilaj się i już nie grzesz” a nie na zasadzie „Uzdalniam cię do tego, byś nie grzeszyła. Zrywam twe więzy, nie musisz już grzeszyć”. Paralityku, wstań i chodź. I wstaje. Kobieto, nie grzesz. I nie grzeszy.
Marcin Jakimowicz