Z „postępowców” wychodzi kołtun oceniający ludzi po kolorze ich skóry.
07.02.2013 10:23 GOSC.PL
W jednym z opowiadań Rafała Ziemkiewicza występuje Mulat, którego ojciec przyjechał do Polski na studia. Ów bohater za młodu odkrył w sobie endeka i w poglądach stopniowo się radykalizował, aż doszedł do miejsca, w którym nie był akceptowalny ani dla lewicowej elity, która nie mogła znieść nacjonalisty, ani dla narodowych radykałów, dla których i tak zawsze będzie „czarnuchem”. Dziś okazuje się, że to nie klerofaszyści sprzeciwiający się związkom partnerskim wypominają Johnowi Godsonowi kolor skóry (taki z niego endek, jak z Andrzeja Halickiego konserwatysta), ale jak najbardziej światli obrońcy tolerancji.
– Piszą do mnie, żebym spie... na drzewo do Afryki. Było mi ciężko, ale nie żałuję tego, co powiedziałem, bo należy nazywać rzeczy po imieniu – powiedział „Faktowi” John Godson, któremu zastępczy lewicowcy i liberałowie nie mogą odżałować, że powiedział to, co jest oczywistością dla każdego, kto zna doktrynę chrześcijańską: czyny homoseksualne są grzechem. O dziwo, do tej pory nikt nie słyszał, by tego typu listy trafiały do drugiego czarnoskórego posła w polskim sejmie, Killiona Munyamy z Platformy Obywatelskiej, który głosował za dalszym procedowaniem nad wszystkimi projektami ustaw o związkach partnerskich, nie tylko posła Dunina, ale także Ruchu Palikota i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Po prostu dla nas chrześcijan nie ma ani Greka, ani Żyda – tylko w „postępowcach” tkwi kołtun oceniający ludzi na podstawie ich koloru skóry.
Na szczęście na razie przykrości czynione posłowi Godsonowi ograniczają się do obraźliwych listów. Rasiści z Ku Klux Klan po wojnie secesyjnej szybko przeszli do przemocy, zarówno symbolicznej, jak i najbardziej fizycznej. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale jeśli tak, to niewykluczone, że pod krzyżem ogień podłoży Nergal – męczennik za wolność słowa i światopoglądu.
Stefan Sękowski