Jeśli polski Kościół nie stanie po stronie człowieka, człowiek odejdzie z Kościoła.
01.02.2013 15:55 GOSC.PL
Zamieściliśmy dziś na stronie video-relację z konferencji bp. Edwarda Dajaczka, wygłoszonej do księży w Łodzi. Konferencji, która brzmi jak ostatni dzwonek dla duszpasterstwa w Polsce. Biskup koszalińsko-kołobrzeski mówi o problemach polskiego Kościoła, boleśnie punktuje słabości, które są przyczyną odejść całego pokolenia. Apeluje: to ostatnia szansa, żeby go nie stracić.
Ordynariusz koszaliński odpowiada na pytanie: dlaczego Kościół, który jeszcze przed upadkiem komunizmu gromadził rzesze ludzi, dziś jest atakowany z każdej strony? Odpowiedź jest złożona. Jednym z jej elementów jest przełom mentalności. Często odpowiedzi udzielane przez duszpasterzy zupełnie rozmijają się z pytaniami zadawanymi przez wiernych. Duszpasterze i katecheci wielokrotnie mówią tak, jakby mieli do czynienia z ukształtowanymi chrześcijanami, tymczasem zdecydowana większość nie ma doświadczenia spotkania z Jezusem Chrystusem. Ludzie przychodzą do Kościoła, aby przyjąć sakrament, ale już nie po to, by spotkać się w nim z Bogiem.
Przykład? Choćby przygotowujący się do przyjęcia bierzmowania, otrzymują na starcie indeksy do wypełniania i zaczyna się etap zbierania podpisów potwierdzających ich obecność na mszy niedzielnej, piątkowej, różańcu, roratach, itd., itp. Żaden człowiek tego nie wytrzyma – mówi biskup. Tym bardziej, kiedy Jezus nie jest dla niego konkretną Osobą. Osobą, z którą tworzy się relację. W takiej sytuacji Kościół zaczyna przypominać więzienie, w którym ksiądz odgrywa rolę wrednego klawisza. Bierzmowaniec czuje, że odbiera się jego wolność, a z tego na pewno nie zrezygnuje. I słusznie, bo wolność jest darem Boga. Jezus indeksów nie sprawdzał. Podchodził i z miłością pytał: „czy chcesz?”.
Właśnie dlatego w czasach PRL kościoły były pełne. Bo były przestrzenią wolności. I dlatego dziś pustoszeją. Bo często wierni odnoszą wrażenie, że ta wolność jest im odbierana. Ewangelizacja nie może opierać się na przymusie. W głoszenie Jezusa Chrystusa zawsze wpisana jest adnotacja: „jeśli chcesz”.
- Przyjmowanie sakramentów nie jest okazją do walki. Ani z młodzieżą, ani z rodzicami. Bo to jest przegrana na starcie. Lepiej nie zaczynać. Na jedno wyjdzie – mówi biskup.
Mnie osobiście taka walka przypomina rozpoczęcie budowy wieżowca od drugiego piętra. A gdzie fundament? Gdzie parter i pierwsze piętro?
Zamiast betonować człowieka serią nakazów, trzeba wykorzystać pewną szansę. Przyprowadzić go do Jezusa, dać mu możliwość spotkania Tego, bez którego wszystkie katechizmowe definicje stają się bezwartościową stertą makulatury. Kościół ma dla współczesnego człowieka wspaniałą ofertę – może mu pomóc odkryć swoją prawdziwą tożsamość i doświadczyć żywego Boga. Jak to zrobić? Przez świadectwo szczerej i prostej modlitwy. Przez budowanie wspólnot zgromadzonych wokół Jezusa w Eucharystii. Przez wykorzystanie zapomnianych darów, w które Duch Święty wyposażył Kościół. Dopiero po tym można iść dalej. Budować kolejne piętra wieżowca wiary.
Słuchałem konferencji biskupa Dajczaka z ogromną radością. Dlatego, że to wyraźny sygnał, że coś się musi zmienić. I coś dobrego zaczyna się dziać. Jako Kościół w Polsce potrzebujemy przebudzenia. Nowego otwarcia się na powiew Ducha Bożego.
Gdy wczoraj w felietonie napisałem, że Kościół to nie światopoglądowe getto, ale żywi ludzie wokół żywego Boga, a kryzys w Europie jest spowodowany tym, że zapominamy o tej prawdzie, otrzymałem kilka interesujących komentarzy, w których m.in. określono taką drogę Kościoła jako „chrześcijaństwo na skróty”. Tym bardziej słowa ordynariusza koszalińsko-kołobrzeskiego mnie ucieszyły. To nie skróty, to konieczność.
Wszędzie poza Europą Kościół się rozwija, chrześcijan przybywa. Stary Kontynent jest skostniały. Ten problem dotyczy coraz bardziej także Polski. Dziś faktycznie stoimy przed wyborem drogi: głosić żywą Ewangelię, która jest odpowiedzią na zapisaną w człowieku tęsknotę do Boga albo zamknąć się w betonowej twierdzy i obrażać na to, że inni nie chcą zamknąć się z nami. Od tego, którą z dróg wybierzemy, będzie zależeć przyszłość polskiego Kościoła.
Wojciech Teister