Kolejarze domagają się utrzymania przywilejów branżowych. Ich strajk 25 stycznia utrudnił życie pasażerom. Czemu więc większość ludzi ich popiera?
25.01.2013 13:01 GOSC.PL
Kolejarze zastrajkowali, bo odebrano im ulgę na przejazdy koleją. Mnóstwo ludzi miało poważne problemy z dojazdem do pracy. A mimo to, w sondażu jaki "Super Express" przeprowadził wśród swych czytelników, aż 80 procent odpowiedziało, że popiera ten strajk. Oczywiście, sondaż nie jest naukowy, ale i dawniej przy podobnych strajkach także naukowe badania wykazywały, że ponad połowa ludzi popiera protestujących. Zadziwiające, jesteśmy społeczeństwem masochistów?
Myślę, że masowe poparcie dla kolejarzy wynika z dwóch podstawowych przyczyn: pierwsza to dziedzictwo mentalności PRL. Dawno, dawno temu, nie za górami i lasami, ale u nas nad Wisłą, prawie wszyscy mieli przywileje branżowe. Dobrzy wujkowie z Komitetu Centralnego, do których należała cała Polska, nikogo nie chcieli pokrzywdzić. Skoro więc nie płacili ludziom za pracę prawdziwych pieniędzy, to chociaż dawali im poczucie dostępu do określonych dóbr przed innymi. Przywileje sprawiały, że ludzie czuli się docenieni, wyróżnieni. Przyzwyczaili się sądzić, że każdemu coś takiego się należy.
Od upadku PRL minęło już jednak tyle lat, że nawet najmniej rozgarnięci powinni zrozumieć, że w gospodarce rynkowej jeśli ktoś za coś nie płaci, to ktoś inny musi płacić za niego. Jeśli firma – tak jak kolej – jest utrzymywana dzięki wpływom z biletów i dotacjom z budżetu państwa, to ulgowe przejazdy kolejarzy i ich rodzin muszą być pokrywane albo ceną biletów dla innych pasażerów albo zwiększonymi wpływami z budżetu, czyli z podatków płaconych przez całe społeczeństwo. Gdyby zapytać czytelników "Super Expressu", czy chcą, by płacone przez nich podatki przeznaczone były na darmowe przejazdy dla kolejarzy, wyniki sondażu pewnie byłyby inne.
A druga przyczyna poparcia strajku? Uważam, że jest ona – dla odmiany – dziedzictwem walki z PRL, dziedzictwem „Solidarności”. W PRL strajk był jedną z metod walki o wyzwolenie Polski spod władzy sitwy rządzącej z woli Kremla. Przez całą dekadę przyzwyczailiśmy się, że strajk to akt bohaterstwa ludzi walczących o dobro całego narodu, pragnących zrzucić jarzmo komunizmu. Akcji strajkowej zawsze towarzyszyły wtedy biało-czerwone flagi.
Potem jednak komunizm upadł, ale narodowe flagi przy strajkach pozostały. Ludzie walczą o podwyżki, o lepsze warunki pracy, o poprawę swojego bytu. Oczywiście mają do tej walki prawo, ale dlaczego używają do niej narodowych symboli? Chcą przez to pokazać, że ich intencją jest naprawa Polski, a nie własny interes. Zadziwiające, jak wielu ludzi im wierzy.
Leszek Śliwa