Kryminolog też musi szukać prawdy

Wypowiedzi prof. Pfeiffera nt. celibatu nie świadczą o jego dobrej woli względem Kościoła

Niemcami wstrząsnęła, a później rozlała się także na zagraniczne (w tym nasze) media informacja o tym, że niemiecki Episkopat zerwał umowę z kryminologiem przygotowującym raport nt. przypadków molestowania seksualnego przez księży w RFN. „Kościół lęka się faktów” – pisze na ten temat Piotr Jendroszczyk w „Rzeczpospolitej”. Zarówno „Rzepa”, jak i „Gazeta Wyborcza” opatrują swoje teksty ilustracjami z demonstracji ofiar i antyklerykalnych aktywistów, na których widać m.in. karykaturę siostry zakonnej (tak jakby biedne zakonnice miały cokolwiek wspólnego z molestowaniem dzieci przez księży). O argumentach Kościoła możemy dowiedzieć się niewiele.

Trzeba przyznać, że Konferencja Episkopatu Niemiec wypowiadając się dość lakonicznie o swojej decyzji, daje spore pole ro domysłów. Jednak argumenty, jakie przytacza, są przekonywujące. Rzecznik prasowy episkopatu zarzuca mu, iż nie chciał chronić danych osobowych księży, o których informacje składałyby się na raport końcowy. I jest to zarzut mocny, z którego naukowiec powinien się wytłumaczyć (do tej pory tego nie zrobił): jego opracowanie nie miało być aktem oskarżenia (tymi zajmuje się prokuratura), a opisem zjawiska, jego genezy, przebiegu, skutków dla poszczególnych poszkodowanych i – być może – także wskazaniem, co należy zrobić, by do podobnych tragedii w przyszłości nie dochodziło. Tam poszczególnych faktycznych i domniemanych pedofili mają reprezentować liczby – podawanie ich nazwisk jest absolutnie niedopuszczalne.

Niestety, wygląda na to, że prof. Pfeiffer chce się obecnie brzydko odegrać na swoim niedawnym zleceniodawcy. I tak występując w telewizji ARD stwierdził, iż jego zdaniem „zachowanie biskupów wynika z obaw, że wyniki naszych badań mogłyby wstrząsnąć fundamenty Kościoła katolickiego, jak np. celibat”. Przedmiotem badań miało być także to, „czy celibat rzeczywiście miał wpływ na problem”.

Celibat nie jest fundamentem Kościoła, a kwestią dyscyplinarną. Twierdzenie, że brak możliwości posiadania żony (i w związku z tym także uprawiania seksu z kobietą) miałby prowadzić do molestowania seksualnego chłopców jest czystym absurdem. Tak się bowiem dziwnie składa, że ofiarami księży-pedofili byli w zdecydowanej większości chłopcy. Kryminolog jako osoba wykształcona i inteligentna z pewnością zdaje sobie sprawę z tego, że dyskusje nt. obowiązkowego celibatu księży są w Niemczech bardzo gorące. Zarzuca się celibatowi nieludzkość, spowodowanie spadku powołań kapłańskich, a nawet – jak w tym przypadku – wywoływanie zboczeń, jakim pedofilia niewątpliwie jest i przemocy seksualnej. I choć dyskusja na temat celibatu jest czymś normalnym, nie może ona odbywać się na poziomie tabloidu.

„Wrzutka” uznanego profesora wygląda mi na umyślną chęć podkopania autorytetu Kościoła, co nie za dobrze świadczy o jego bezstronności. Nawet jeśli wypowiedzi przedstawicieli Kościoła na ten temat nie są do końca jasne, prof. Pfeiffer sam serwuje nam dowody przeciwko sobie, świadczące o tym, że biskupi rzeczywiście mogli wcześniej utracić do niego zaufanie.

Przeczytaj także:

* RFN: Spór o badanie pedofilii

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Stefan Sękowski