- Zabij obie, albo przynajmniej jedną! – tak teściowa naciskała na matkę bliźniaczek. W Indiach aborcje dziewczynek są codziennością
Niemiecka „die Tageszeitung” opublikowała reportaż o 34-letniej lekarce z Indii, matce bliźniaczek. Wydawałoby się, że urodzenie dwóch dziewczynek to wielkie szczęście, jednak Mitu Khurana przeżyła gehennę, ponieważ chciała, by żyły.
Szacuje się, że w ostatnich 20 latach w Indiach zabito ok. 12 mln dziewczynek tylko dlatego, że rodzice woleli mieć synów. Dziewczynka to bowiem ekonomiczne obciążenie dla indyjskich rodzin: wielu prac nie może wykonywać, w dodatku rodziciele zobowiązani są zapewnić jej kosztowne wiano, jeśli chcą „korzystnie” wydać ją za mąż. Przynosi to także negatywne skutki dla demografii Indii, pogłębia dysproporcje w liczebności kobiet i mężczyzn.
Tak było z mężem Mitu. Siedem lat temu najpierw zmusił kobietę do wykonania badania USG, a gdy okazało się, że prawdopodobnie dzieci są płci żeńskiej, wspólnie z teściową nakłaniał ją do aborcji. - Zabij obie, albo przynajmniej jedną! – mówiła do niej babcia jej dzieci. Gdy kobieta nie chciała tego dokonać, zamknął ją w pokoju i głodził, później dwukrotnie zrzucił ze schodów, by poroniła.
Gdy kobieta uciekła od męża, nie spotkało się to ze zrozumieniem krewnych. Ona, jej rodzice i siostra zostali poddani rodowemu ostracyzmowi, dopiero gdy w telewizyjnym talk show, prowadzonym przez bollywoodzką gwiazdę, opowiedziała o swym losie, dalsza rodzina znów zaczęła się do niej przyznawać.
Dziś dziewczynki mają siedem lat. Khurana oskarżyła niedawno swojego męża o usiłowanie zabójstwa dzieci w fazie prenatalnej – jeśli wygra, wyrok będzie miał duże znaczenie dla obrony życia w Indiach. – Zabijamy tu więcej nienarodzonych dziewczynek, niż było ofiar Hitlera lub Stalina. Ale tu w Indiach nikt o tym nie mówi i nikogo się za to nie każe – tłumaczy. – Motywy zabijania nienarodzonych córek bardzo odpowiadają współczesnemu podejściu. Ludzie chcą wielkich wesel, prezentów i dumnego syna, ale nie chcą ekonomicznie bezużytecznej córki. To brutalizacja indywidualnego podejścia do życia ludzkiego, którą mogła przynieść dopiero modernizacja – twierdzi przewodnicząca indyjskiej Narodowej Komisji Praw Człowieka, Shanta Sinha.
Stefan Sękowski