Mieszkańcy Quebecu poparli we wrześniowych wyborach separatystyczną Partię Quebecką (PQ), ale aż 66 proc. z nich uznaje suwerenność kanadyjskich frankofonów za rzecz nieistotną.
To wyniki właśnie opublikowanego sondażu, przeprowadzonego w październiku br., a więc już po wyborach, przez firmę CROP. Dwie trzecie mieszkańców francuskojęzycznej prowincji uważa suwerenność Quebecu za kwestię należącą do przeszłości, a 83 proc. sądzi, że w niepewnych ekonomicznie czasach po prostu lepiej, żeby Quebec pozostał w Kanadzie jako jedna z prowincji federalnego kraju.
Pytani o to, czy głosowaliby za czy przeciw niepodległości, w 61 proc. ankietowanych odpowiedziało, że nie.
Wszystko wskazuje więc na to, że obecny rząd Quebecu, który zaczął urzędowanie 19 września br. od zdjęcia kanadyjskiej flagi w budynku parlamentu i powrotu do hasła suwerenności prowincji, nie ma wsparcia większości obywateli. Premier Pauline Marois oświadczyła po zaprzysiężeniu, że "pozostanie prowincją Kanady stanowi ryzyko nie do przyjęcia dla Quebecu". Jednak według sondażu, 66 proc. mieszkańców prowincji uważa oddzielenie Quebecu jako samodzielnego kraju za utopijny pomysł.
Francuskojęzyczna prasa w Kanadzie komentuje wyniki sondażu w ten sposób, że we wrześniowych wyborach, po których największą partią w prowincjonalnym parlamencie stała się PQ i stworzyła rząd (lecz mniejszościowy) chodziło raczej o "świeżą krew" w parlamencie po dziewięciu latach rządów Partii Liberalnej niż o pokazanie dążeń niepodległościowych.
Różnica między Liberałami a PQ nie była wielka - na PQ głosowało 31,93 proc. wyborców, a na liberałów - 31,2 proc.
Sondaż CROP jest interesujący także z tego powodu, że pokazuje czym jest lokalna tożsamość i że nie kłóci się ona z tożsamością narodową. Choć mieszkańcy Quebecu przestali się zajmować sprawami suwerenności, to jednak 79 proc. z nich jest dumnych z bycia Quebekczykami. Prezes CROP Alain Gigučre komentował w wypowiedzi dla dziennika "La Presse", że odpowiedzi ankietowanych wskazują, iż kwestia tożsamości quebeckiej przestała być polityczna. Jednocześnie zaś mieszkańcom frankofońskiej prowincji zależy na utrzymaniu tożsamości kanadyjskiej.
Pokrywa się to z wcześniejszymi obserwacjami socjologów. Michael Adams, założyciel Environics Institute, jednego z najważniejszych kanadyjskich instytutów badawczych, pisał w swojej książce "Sex in the Snow", pokazującej różnice między Stanami Zjednoczonymi a Kanadą, że Kanadyjczycy "dobrze się czują z prawem do życia w społeczeństwie, które pozwala swoim obywatelom separować się od ideologii i być krytycznymi wobec organizacji; które nie zobowiązuje ich do postaw nacjonalistycznych czy też do sentymentalnego patriotyzmu. Kanadyjski brak nacjonalizmu jest, pod wieloma względami, charakterystyczną cechą kraju".
Quebec stawia na swoją odrębność kulturową, zaś niektóre ugrupowania polityczne, mimo przegranego referendum z 1995 r. w sprawie secesji, nadal powracają do kwestii utworzenia odrębnego państwa. Mieszkańcy "La Belle Province" są i tak traktowani na specjalnych prawach, bo uchwała Izby Gmin kanadyjskiego parlamentu z 2007 r. uznała, że "Quebekczycy tworzą naród w ramach Kanady". To częściowo zaspokojone jedno z dawnych żądań PQ - secesjonistyczna partia od kilkudziesięciu lat domagała się, by konstytucja kanadyjska uznawała istnienie Kanady dwóch narodów - jednego o języku angielskim, a drugiego - francuskim. Ponieważ konstytucja kanadyjska z 1982 r. nie zawierała tego zapisu, Quebec nie chciał jej ratyfikować.
Według najnowszych danych kanadyjskiego urzędu statystycznego, 34 miliony Kanadyjczyków używają na co dzień ponad dwustu języków. Z tego ponad 19 mln (58 proc.) mówi w domu po angielsku, ponad 6 mln (11,5 proc.)- po francusku, czyli jednym z dwóch oficjalnych języków Kanady. Ponad 85 proc. kanadyjskich frankofonów mieszka w Quebecu.