Program rozpoczynającego się Roku Wiary znajdziemy w liście „Porta fidei”. Można go streścić tak: wiara wyznawana, przemyślana, przeżywana i przemodlona. Przed nami czas łaski i czas walki duchowej. Czy podejmiemy wyzwanie?
W ostatnim tygodniu przed rozpoczęciem synodu biskupów i inauguracją Roku Wiary Rzym bardziej żył procesem Paola Gabrielego, nielojalnego papieskiego kamerdynera, niż nową ewangelizacją. Jeśli przed Bazyliką św. Piotra dziennikarze ustawiali kamery, to po to, by przekazywać wieści, co powiedział ów nieszczęśnik i snuć „pogłębione analizy”, kto za kim stoi, kogo chroni lub wrabia. Można dostrzec pewną analogię. Kiedy Benedykt XVI ogłosił Rok Kapłański, zaczęły wychodzić na jaw afery związane z nadużyciami księży. Atmosferze medialnej sensacji towarzyszyła nie tylko wola dochodzenia do prawdy, ale i nieskrywana satysfakcja z kompromitowania. Była w tym iście diabelska ironia: grzeszność, momentami szokująca, niektórych osób w koloratkach ujawniła się w momencie, w którym Kościół chciał na nowo ukazać piękno kapłaństwa. Teraz, gdy zaczyna się Rok Wiary, można się spodziewać, że diabeł też będzie mieszał, próbując kierować naszą uwagę na głupstwa, zamiast na istotę. Jeszcze się nie zaczął dobrze Rok Wiary, a już można wyczuć jakiś sprzeciw.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz