Manifestacja w Barcelonie z okazji Narodowego Dnia Katalonii pod hasłem "Katalonia - nowe państwo w Europie" zgromadziła we wtorek setki tysięcy ludzi. Trwające od lat zabiegi Katalończyków o niepodległość nasiliły się w kryzysie, który dotknął cały kraj.
Według dziennika "El Pais" doroczna manifestacja przyciągnęła setki tysięcy ludzi z całej Katalonii. Ponad tysiąc autokarów ze zwolennikami ideii niepodległościowych przyjechało na centralny plac miasta Placa Espana wyrazić swoje niezadowolenie z polityki rządu w Madrycie.
Trasa demnstracji wiedzie przez miasto w stronę budynku parlamentu regionalnego. Manifestację poparły różne grupy polityczne. Niektórzy liderzy ugrupowań politycznych zapowiedzieli udział w manifestacji, wśród nich przedstawiciele partii Convergencia i Unio (CiU), ugrupowania umiarkowanej centroprawicy, które stanowi większość w koalicji rządzącej regionem. Swoją obecność potwierdził również prezes klubu FC Barcelona Sandro Rosell.
Popularny prezydent Barcelony Artur Mas ogłosił, że nie będzie uczestniczył w manifestacji, ale jest "całym sercem" z jej uczestnikami, co pokazuje, jak bardzo również w kręgach władzy rozwinęła się idea niepodległości Katalonii w ciągu niespełna kilku lat.
W poniedziałek premier Hiszpanii Mariano Rajoy wygłosił przemówienie, w którym podkreślił, że Katalonia nigdy nie była tak blisko realizacji swoich celów "narodowych". Lipcowy sondaż opinii społecznej dla dziennika "La Vanguardia" pokazuje, że gdyby teraz przeprowadzono referendum w sprawie oddzielenia Katalonii od Hiszpanii, za niepodległością regionu opowiedziałaby się ponad połowa głosujących Katalończyków, podczas gdy tylko jedna piąta głosowałaby przeciw.
Coraz więcej Katalończyków protestuje przeciwko nieodwracalnym szkodom, jakie Hiszpania wyrządza ich ekonomii i społeczeństwu. Według krajowych danych Katalonia wytwarza 20 proc. hiszpańskiego PKB. Tymczasem Katalończycy uważają, że dostają z powrotem nieproporcjonalnie mniej z podatków ściąganych przez rząd w Madrycie a dzięki ich pracowitości i gospodarności utrzymuje się inne, bardziej zacofane regiony kraju.
Z powodu kryzysu Katalonia zwróciła się do władz w Madrycie o pomoc finansową. Musi pożyczyć 13 mld euro na długi w bieżącym roku.
"Diada", czyli Narodowy Dzień Katalonii, jest upamiętnieniem porażki tego regionu w wojnie z Hiszpanią w 1714 roku. Wtedy to po dwuletnim oblężeniu Barcelona została zajęta przez wojska Filipa V z rządzącej do dziś dynastii Burbonów.