Od remisu w Podgoricy z Czarnogórą 2:2 (1:2) rozpoczęła eliminacje mistrzostw świata piłkarska reprezentacja Polski. Liderem grupy H została Anglia, która w Kiszyniowie rozgromiła Mołdawię 5:0. W innych spotkaniach nie zanotowano sensacji.
Mecz w czarnogórskiej stolicy pełen był emocji i zwrotów akcji, a toczył się w gorącej, iście bałkańskiej atmosferze.
Polacy zaczęli świetnie, bo już w szóstej minucie objęli prowadzenie. Jakub Błaszczykowski wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Robercie Lewandowskim. Następnie w roli głównej wystąpili miejscowi fani, którzy rzucali na boisko petardy i różne przedmioty. Jedna z nich trafiła w głowę bramkarza Przemysława Tytonia. Sędzia jednak nie zdecydował się przerwać meczu.
Na przerwę drużyny schodziły przy prowadzeniu gospodarzy 2:1, a krótko po wznowieniu gry wyrównał rezerwowy Adrian Mierzejewski. Później nerwy puściły Savo Pavicevicowi, który za uderzenie łokciem Lewandowskiego ujrzał czerwoną kartką. Po trzech minutach siły się wyrównały, bo sam sprawiedliwość postanowił wymierzyć Ludovic Obraniak i także jego arbiter usunął z boiska.
Remis na inaugurację to dobry prognostyk przed kolejnymi meczami. Już we wtorek drużyna trenera Waldemara Fornalika podejmie we Wrocławiu Mołdawię, która w piątek uległa w Kiszynowie Anglii aż 0:5. W ekipie gospodarzy do przerwy grał zawodnik Cracovii Alexandru Suvorov.
Wyspiarze pod wodzą Roya Hodgsona nie przegrali żadnego z ośmiu meczów, a eliminacje zaczęli w imponującym stylu. Już po 32 minutach prowadzili 3:0 i spotkania było praktycznie rozstrzygnięte. W następnej serii na Wembley zagrają z Ukraińcami.
Praktycznie za jedyną niespodziankę w pierwszych meczach eliminacyjnych w Europie można uznać remis wicemistrzów kontynentu Włochów w Sofii z Bułgarami 2:2. Dwa gole dla Italii zdobył urodzony w Argentynie Pablo Osvaldo. W zespole gospodarzy na ostatnie osiem minut na boisku pojawił się pomocnik Lecha Poznań Aleksandar Tonew, a napastnik Wisły Kraków Cwetan Genkow całe spotkanie spędził na ławce rezerwowych.
Kłopoty z odniesieniem zwycięstwa miała Portugalia. Półfinalista Euro 2012 od 14. minuty przegrywał w Luksemburgu po golu mającego... portugalskie korzenie Daniela da Moty. 13 minut później wyrównał jednak Cristiano Ronaldo, który tym razem cieszył się z gola, w przeciwieństwie do ostatniego zachowania w podobnej sytuacji w barwach Realu Madryt. Dziewięć minut po przerwie wynik ustalił Helder Postiga.
Długo na niespodziankę zanosiło się w Astanie. Kazachstan do 89. minuty prowadził z Irlandią, by w ciągu 82 sekund stracić dwa gole. W innym spotkaniu grupy C Niemcy pokonały w Hanowrze Wyspy Owcze, ale tylko 3:0. Dwa razy bramkarza rywali pokonał Mesut Oezil.
Skuteczność z angielskich boisk podtrzymał holenderski napastnik Robin van Persie. Gracz Manchesteru United, który w ostatniej kolejce Premier League popisał się hat-trickiem, tym razem zapewnił "Pomarańczowym" prowadzenie w spotkaniu z Turkami. Ostatecznie zwyciężyli 2:0, a gościom nie pomógł doping 20 tysięcy własnych kibiców, którzy zasiedli na trybunach stadionu w Amsterdamie.
Prestiżowe zwycięstwo nad Norwegią (2:0) odniosła Islandia prowadzona przez... szwedzkiego trenera Larsa Lagerbaecka. W innym meczu grupy E Albania wygrała z Cyprem 3:1, a jednego z goli dla gospodarzy uzyskał Edgar Cani. Piłkarz Polonii Warszawa nie dotarł jeszcze do Polski po letniej przerwie, ale klub nie zamierza rozwiązać z nim kontraktu.
W innych reprezentacjach też zagrali zawodnicy z polskiej ligi: Maor Melikson (Izrael) z Wisły Kraków, jego klubowy kolega Sergei Pareiko (Estonia), Darvydas Sernas z KGHM Zagłębia Lubin i Vytautas Andriuskevicius z Lechii Gdańsk (obaj Litwa), klubowy partner tego ostatniego Lewon Hajrapetjan (Armenia) i Marko Suler (Słowenia) z Legii Warszawa.
Najwyższe zwycięstwo odniosła Bośnia i Hercegowina, która pokonała Luksemburg 8:1. Łupem bramkowym podzieliło się jednak tylko trzech piłkarzy: Vedad Ibisevic i Edin Dżeko zdobyli po trzy, a Zvjezdan Misimovic dwie.