Kiedy siadasz naprzeciwko innego gracza, nie ma znaczenia, czy go znasz, czy nie. Znikają bariery językowe, już nie dzielą nas wiek ani poglądy. Po prostu zaczynasz zabawę.
Noé Nitot sam wygląda trochę jak dziecko. Oczy, które cały czas się śmieją, wypisana na twarzy ciekawość świata i ten sposób mówienia... Choć, jak na Francuza, który od dwóch lat jest w Polsce, błędów robi niewiele, czasem tylko zabraknie mu słowa albo śmiesznie odmieni „marchewków” i „pionkę”. Może dlatego dzieciaki, które odwiedzały „Warsztat” przy pl. Konstytucji, gdzie trzy dni w każdym tygodniu wakacji prowadził zajęcia z gier planszowych, uwielbiały z nim grać. I wygrywać. Podobne spotkania odbywają się w kilku warszawskich kawiarniach. Projekt „Ludoteka Roszada” ma coraz więcej fanów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Gołąb