Blisko pół miliona osób we wschodniej części DR Kongo opuściło swoje domy w ciągu ostatnich czterech miesięcy, uciekając przed terroryzującymi okolice bojówkami rebeliantów.
O dramatycznej sytuacji w DR Kongo w Gościu Niedzielnym: Kongo we krwi (nr 31/2012)
Wg raportów ONZ liczba uchodźców od 2009 r. przekroczyła 2 mln. W ocenie międzynarodowej organizacji Oxfam sytuacja w regionie Kivu jest katastrofalna. Miliony ludzi pozostaje zdanych na łaskę oddziałów milicji, przy dramatycznym wzroście bezprawia, zabójstw, porwań i gwałtów.
Tysiące ludzi chaotycznie opuszcza swoje domy, koczując w lasach, u znajomych lub szukając schronienia w obozach dla przesiedleńców. Ci co pozostają w domach, pomimo iż przypada okres zbiorów, boją się wychodzić na pola.
"Brak działań aby powstrzymać masakry i wykorzystywanie ludności kongijskiej jest przerażający. ONZ, rząd kongijski, władze lokalne, społeczność międzynarodowa - powinni powstrzymać katastrofę w Kongo raz na zawsze. Nie można dłużej nazywać tego 'zapomnianą wojną'. Rzeczywistość tortur, rebelianckich praw i terroru powinna zajmować pierwsze miejsce w umysłach polityków" apeluje Oxfam
Dodatkowym problemem jest rozprzestrzeniająca się epidemia cholery. Od stycznia br. odnotowano ponad 20 tys. przypadków choroby i 481 zgonów. "Skala konsekwencji tego kryzysu humanitarnego jest ogromna" podkreśla Oxfam.
Tymczasem w Kampali, stolicy Ugnady zakończyło się spotkanie Międzynarodowej Konferencji Regionu Wielkich Jezior, na którym miały zostać wypracowane możliwości rozwiązania konfliktu (Zobacz: Brak decyzji ws. Konga)
Priorytetową pozostaje kwestia bezpieczeństwa ludności cywilnej, wobec której "bardzo mało zostało uczynione, aby ją chronić" zauważa Oxfam.
Pierwotnie konflikt na wschodzie DR Konga wybuchł w r. 1996, kiedy miejscowi Tutsi, wspierani przez Rwandę i Burundi, oraz Ugandę, wzniecili rebelię przeciw ówczesnemu prezydentowi Mobutu Sese Seko. Wojna, która trwała prawie 10 lat kosztowała życie blisko 5 mln ludzi.
Obecne walki rozgorzały przed miesiącami, kiedy to władze w Kinszasie wydały list gończy za dawnym rebeliantem Bosco Ntagandą. Ntaganda w 2009 roku złożył broń w zamian za przyłączenie go wraz z jego ludźmi do wojsk rządowych, gdzie awansował do stopnia generała.
Aktualnie stoi na czele Ruchu M23 (od daty powstania - 23 marca). Jego bojówki złożone są z wojskowych dezerterów wcześniej posyłanych przez kongijskie władze do pacyfikacji partyzanckich ugrupowań we wschodnich prowincjach.
kab; allafrica.com