Niedawno Polskę wątpliwie zaszczycił swą wizytą Peter Singer, filozof i nie bardzo etyczny etyk, obrońca praw zwierząt i promotor zabijania chorych niemowlaków. Warto przy tej okazji przypomnieć skąd wzięły się jego mordercze koncepcje.
Przyznajmy to szczerze – nie on pierwszy wpadł na "genialny" pomysł „utylizacji” noworodków celem „polepszenia jakości” rodzaju ludzkiego. Jakie były początki?
To co dziś nazywamy etyką utylitarną, uprawianą przez Singera ma swoje korzenie na przełomie XIX i XX wieku. Tyle, że wtedy poglądy te były znane pod nazwą eugeniki. Termin pochodzi z greki (eugenes) i znaczy dobrze urodzony. Dla wielu to zadziwiające, ale eugenika nie narodziła się w nazistowskiej III Rzeszy. Kolebką jej praktycznego zastosowania były Stany Zjednoczone. To właśnie tam powstało pierwsze Towarzystwo Eugeniczne, do którego należały elity ówczesnego świata: naukowcy, lekarze, bankowcy, sędziowie, politycy. Prawdziwa śmietanka towarzyska tamtej epoki. Warto o tym pamiętać, kiedy dziś powołujemy się w różnych dyskusjach na absolutny autorytet nauki.
Pierwszy raz termin „eugenika” wprowadził kuzyn Darwina, Francis Galton w 1883 r. Rozumiał przez to selektywne rozmnażanie zwierząt i ludzi, celem polepszenia „jakości” przyszłej populacji. Galton podzielił populację na osobniki bardziej wartościowe (te miały rozmnażać się częściej) i słabsze (których rozmnażanie miało zostać ograniczone).
Prawdziwym jednak ojcem eugeniki praktycznej był Charles Davenport, kierownik ośrodka eksperymentów biologicznych w Cold Spring Harbor. Wbrew pozorom Davenport miał szlachetne idee. Obserwował rzeczywistość i dostrzegał, że społeczeństwo jest słabe, cierpi na choroby, biedę i wiele innych problemów. Wobec tego zadał sobie pytanie: co możemy zrobić, aby te „schorzenia ludzkości” raz na zawsze zniknęły? Niestety, odpowiedź jakiej udzielił była potworna. Rozwiązaniem miała być eliminacja wadliwych genów, co w praktyce oznaczało przecięcie linii dziedziczenia tzw. słabych jednostek.
Wyzwolenie kobiet i "ludzkie chwasty"
Davenport, wraz ze swoim współpracownikiem Harrym Laughlinem założyli w 1910 r. Biuro Dokumentacji Eugenicznej. Był to ośrodek zajmujący się badaniami terenowymi. Cała armia pracowników i wolontariuszy zbierała obszerne informacje o Amerykanach. Przeprowadzano wywiady i analizowano ich drzewa genealogiczne wyciągając informacje o zdolnościach intelektualnych, artystycznych, zręczności, wyglądzie i wielu innych. Wszystkie te dane archiwizowano i analizowano tylko po to, aby zadecydować, kto powinien się rozmnażać, a kto nie. Dlaczego? Celem stworzenia człowieka doskonałego.
Idee eugeniczne szybko zyskiwały w Stanach zwolenników. Wśród nich była między innymi Margaret Sanger, założycielka organizacji American Birth Control League, która po wojnie przekształciła się w działającą do dzisiaj organizację Planned Parenthood (współcześnie jednego z największych providerów aborcyjnych). To ta sama Sanger, którą dziś przedstawia się jako obrończynię praw kobiet. Często występowała na spotkaniach Ku Klux Klanu, jawnie wygłaszając opinie, że Murzyni to pomyłka natury i „dysgeniczny horror”. Sanger nazywała słabsze osoby „ludzkimi chwastami”. Eugenicy bardziej dyplomatyczni używali określenia „nieprzydatni społecznie”. I właśnie problem „ludzkich chwastów” spędzał sen z powiek ludziom pokroju Davenporta i Sanger.
Jak go rozwiązać? Pomysły były różne. Od segregacji, co w praktyce znalazło zastosowanie w Rzeszy jako obozy koncentracyjne, poprzez sterylizację i kastrację, aż po eutanazję. Już w 1908 r. w Ohio zgłoszono projekt uruchomienia publicznych komór gazowych i zastrzyków śmierci. Wtedy pomysł nie przeszedł, wprowadzono jednak prawo o przymusowej sterylizacji. Kilkaset tysięcy osób zostało na zawsze pozbawionych możliwości spłodzenia potomstwa. Wiele z nich nieświadomie. Niektóre wyrokiem sądu. Tak jak stało się to w przypadku Carrie Buck, której matka i babka również cierpiały na lekkie upośledzenie umysłowe. Sędzia Sądu Najwyższego w uzasadnieniu podał, że „trzy generacje debili wystarczą, żeby orzec sterylizację”. Wielką postulatorką sterylizacji była wspomniana Margaret Sanger, która podkreślała konieczność pilnej "segregacji i sterylizacji" kobiet należących do "klasy debili" przed osiągnięciem wieku rozrodczego.
W jaki sposób próbowano przekonać do tego społeczeństwo? Jedną z form była akcja amerykańskich eugeników, którzy rozdawali niepiśmiennym osobom transparenty z napisami w rodzaju "Nie potrafię przeczytać tego transparentu. Jakim prawem mam dzieci?" i zlecali im (płacąc za wykonaną pracę niewielkie pieniądze) paradowanie po Wall Street.
Wojciech Teister