Około 600 osób - mniej niż się spodziewano - zatrzymano w Polsce w związku z Euro 2012 - powiedział w poniedziałek minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki.
Według Cichockiego służby - pracujące na rzecz bezpieczeństwa odbywających się w czerwcu w Polsce i na Ukrainie piłkarskich mistrzostw Europy - zdały egzamin. Jak poinformował, na terenie kraju nadal obowiązuje najwyższy stan gotowości służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo (kryptonim "Alfa"), choć nie było "bezpośrednich sygnałów" mogących świadczyć o możliwości wystąpienia poważnych zagrożeń. "Gotowość służb była właściwa" - podkreślił minister w poniedziałek w TVP Info.
Odwołanie obowiązywania stanu "Alfa" jest uzależnione od opinii ABW, która oceni, czy są już po temu warunki. Cichocki spodziewa się, że tej treści opinia wpłynie niebawem. Zarazem podkreślił, że - niezależnie od skali zagrożeń - służby i tak musiały być w stanie wysokiej gotowości w trakcie całego turnieju.
Cichocki powiedział, że "nie wiązałby bardzo wyraźnie z jakimś konkretnym zagrożeniem" zatrzymania w zeszłym tygodniu w Polsce kilku Afgańczyków. "Nie było to bezpośrednio związane z Euro 2012" - podkreślił.
Jak ujawnił szef MSW, od pierwszych dni czerwca aż do niedzielnego finału było około 600 zatrzymań związanych z turniejem. Liczba ta obejmuje zarówno Polaków, jak i cudzoziemców - najwięcej było obywateli polskich. "Ale 600 to dużo mniej niż się spodziewaliśmy. Z tych 600 osób mamy 200 spraw sądowych - nie każdy zatrzymany ma sprawę" - dodał Cichocki.
Według niego najtrudniejsze z punktu widzenia bezpieczeństwa dni mistrzostw to 12 czerwca - przed meczem Polski i Rosji, kiedy na ulicach Warszawy doszło do burd, a także 16 czerwca, gdy w stolicy grały drużyny Rosji i Grecji. "Zależało nam, aby kibice rosyjscy po tamtych zdarzeniach z 12 czerwca poczuli się dobrze" - mówił.