Powiedzieć, że coraz mniej czytamy, to banał, który już na nikim nie robi wrażenia.
Urzędy państwowe lub organizacje pozarządowe głowią się co zrobić, byśmy chętniej sięgali po książki. Czytanie do poduszki, książki na ławkach i w pociągach. Specjalne półki na bibliotecznych regałach i specjalne audycje z głośników w tramwajach. A skutek – mizerny. Już chyba nie można wygodniej i taniej zaproponować komuś książki, niż podkładając ją ukradkiem na parapetach okien lub puszczając z głośników w autobusach i tramwajach. Okazuje się jednak, że jest w tej materii nieodkryty skrawek możliwości, księgarska terra incognita. Biblioteki w komputerze to przedsięwzięcie ambitne i drogie. Ale podobno się opłaci, bo to przyszłość czytelnictwa, także naukowego. Drogą tą poszło już kilkadziesiąt renomowanych bibliotek w Polsce. Teraz dołączyły do nich historyczny księgozbiór krzeszowski i legnicka biblioteka seminaryjna. W tekście „Zerojedynkowe księgozbiory” (str. IV–V) można dowiedzieć się, jak, i przede wszystkim dlaczego, diecezja legnicka postanowiła dołączyć do szlachetnego grona scyfryzowanych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Roman Tomczak