„Wielbi dusza moja Pana” - ten hymn przyszedł do głowy Wojciechowi Kilarowi, gdy dowiedział się, że otrzyma doktorat honoris causa Uniwersytetu Śląskiego, przyznany na wniosek Wydziału Teologicznego.
18.06.2012 22:43 GOSC.PL
W poniedziałek, podczas przyjmowania tego tytułu, zdradził to wszystkim zebranym w auli Wydziału Teologicznego UŚ. – Ten doktorat ma wielkie znaczenie dla wydziału – powiedział laudator - ks. prof. Jerzy Szymik. Ten młody jeszcze kierunek potrzebuje takich mistrzów sztuki i życia, żeby wskazywać drogę kształconym tu studentom. I przypomniał fragment Ewangelii, kiedy mały Jezus zgubił się między uczonymi doktorami. Zwrócił też uwagę jak muzyka wybitnego kompozytora zbliża do Boga, odkrywając Tajemnicę, na której wspiera się świat.
A Doktor honoris causa mówił o miłości. O miłości do Śląska, który stał się po Lwowie, jego drugą, małą Ojczyzną. O śląskich kapłanach, takich „bardziej na serio” i Kościele, który odmienił jego dawniejsze życie. O miłości do muzyki, którą najlepiej tworzy się właśnie tutaj. O miłości do ukochanej żony – Barbary: „Katowice nas połączyły – ją z Warszawy, mnie – ze Lwowa. Jestem pewien, że moja żona jest tu teraz z nami”. Ale przede wszystkim mówił o miłości do Boga. Słowa „Magnificat” nie przez przypadek przyszły mu do głowy, kiedy dowiedział się, że to właśnie wydział teologiczny wnioskował dla niego o tytuł doktora honoris causa. Skomponował przecież tyle utworów inspirowanych tekstami świętymi, będących modlitwami i dźwiękowym dotknięciem Boga.
Podczas ostatniej rozmowy dla „GN” pan Wojciech powiedział mi, że całe życie mocno kochał i cierpiał - a to największy skarb: „Widzę jacy nieszczęśliwi są ludzie pozbawieni miłości. Nawet nie wiedzą co tracą. Miłość to największy dar, a gdy się kocha, to też się cierpi”. To ważne, że doceniony w Hollywood kompozytor muzyki filmowej, skromnie mieszkający w Katowicach, przy okazji tej ważnej uniwersyteckiej uroczystości przypomniał o tym co najważniejsze. W murach uczelni, gdzie przecież stawia się na intelekt, mówił o uczuciach silniejszych niż śmierć.
Barbara Gruszka-Zych