Podczas piątkowo-sobotniego szczytu G8 ma być omówiona sytuacja w strefie euro, którą zaniepokojeni są przywódcy najbardziej uprzemysłowionych państw spoza UE. Prezydent USA Barack Obama uważa, że Europa musi robić więcej, by pobudzić wzrost gospodarczy.
Szczyt G8 odbędzie się w rezydencji prezydenta Stanów Zjednoczonych w Camp David, 100 km na północ od Waszyngtonu. Członkami grupy G8 są: USA, Rosja, Francja, Japonia, Kanada, Niemcy, Włochy i Wielka Brytania. UE na spotkaniu reprezentować będą przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso oraz szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Na G8 zadebiutuje francuski prezydent Francois Hollande.
"Liderzy krajów spoza UE zwrócą uwagę na sytuację w strefie euro, a UE wskaże na niepokojące trendy gdzie indziej" - powiedział tuż przed spotkaniem wysokiej rangi unijny urzędnik. Jego zdaniem, liderzy nie będą skupiać się na poszczególnych państwach eurolandu tylko na strefie euro "jako takiej".
A przy obecnych trendach, niektórzy analitycy nie wykluczają nawet rozpadu eurolandu. W tym tygodniu kurs euro w stosunku do dolara był najniższy od 4 miesięcy. Zaniepokojeni rozpisaniem nowych wyborów w kraju klienci greckich banków w poniedziałek i wtorek wycofali z nich ponad 1,2 mld euro, czyli ok. 0,75 proc. wszystkich depozytów. Rosną koszty obsługi długu Hiszpanii i Włoch; tzw. spread hiszpańskich obligacji względem postrzeganych za najbezpieczniejsze niemieckich papierów przekroczył 5 proc. Zagrożony jest hiszpański system bankowy, pomimo nacjonalizacji spadają akcje kluczowego pożyczkodawcy Bankia.
Jak wskazało źródło, szefowie państw spoza UE są szczególnie zaniepokojeni prognozami gospodarczymi kontynentu oraz niepewną sytuacją Grecji. Politycy w UE posuwają się nawet do gróźb wykluczenia Aten ze strefy euro, jeśli Grecja nie dotrzyma zobowiązań ws. reform wynikających z pakietu pomocy UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
We wtorek prezydent USA Barack Obama rozmawiał telefonicznie o sytuacji gospodarczej w Europie z włoskim premierem Mario Montim. Jak poinformowały po rozmowie służby prasowe Białego Domu obaj liderzy zgodzili się co do tego, że "potrzebne jest zintensyfikowanie wysiłków, by promować wzrost i zatrudnienie". Po rozmowie cytowany przez Reutersa Monti powiedział, że Obama jest "poważnie zaniepokojony" sytuacją w strefie euro.
Jak wskazują komentatorzy, apel Obamy o wzrost w Europie jest zbieżny z zamiarami Hollande'a utemperowania oszczędnościowych nacisków Niemiec. Od początku kryzysu, USA i Europa miały rozbieżne poglądy na to, jak z niego wychodzić. Zdaniem amerykańskich ekonomistów, gospodarka w czasie kryzysu potrzebuje paliwa, jakim są wydatki publiczne, a nie zaciskania pasa.
O unijnej strategii wzrostu 23 maja podczas nieformalnego szczytu UE w Brukseli mają rozmawiać szefowie państw i rządów; decyzje mają podjąć na formalnym szczycie w czerwcu.
Poza reformami strukturalnymi w krajach UE, dotychczas jedyną konkretną prowzrostową propozycją jest podniesienie aktywów Europejskiego Banku Inwestycyjnego o 10 mld euro, by mógł udzielić pożyczek i wsparcia dla europejskich projektów na łączną kwotę 60 mld euro. EBI miałby np. emitować obligacje (tzw. project bonds) przeznaczone na finansowanie inwestycji w unijną infrastrukturę.