Niech nikt nie próbuje rozwalić tych mistrzostw; za dużo włożyliśmy w to wszystko wysiłku i pieniędzy - podkreślał w czwartek premier Donald Tusk. Zaznaczył, że wezwania do bojkotu Mistrzostw Europy, te za granicą i te w kraju uważa za niewłaściwe. Dodał, że jeśli Polska dostanie się do finału ME, to on pojedzie na mecz do Kijowa.
Wezwanie do bojkotu Euro na Ukrainie zgłoszone przez prezesa PiS uważam za fatalne rozpoczęcie mistrzostw. To jest gol samobójczy - oświadczył premier. - My Polacy odrobimy tę stratę - zapewnił.
"Dzisiejsze wezwanie do bojkotu Ukrainy i Mistrzostw Europy w piłce nożnej zgłoszone przez prezesa PiS, uważam za fatalne rozpoczęcie ME. To jest gol samobójczy. My wszyscy odrobimy tę stratę. Jestem przekonany, że tak jak dobra drużyna piłkarska tracąc taką głupią bramkę na początku, potrafi zerwać się do boju, odrobić taką stratę. Więc ja mogę państwu to zagwarantować, że my Polacy odrobimy tę stratę, ale ona jest niepotrzebna" - mówił premier na konferencji prasowej.
"Źle byłoby gdyby z Warszawy w dalszym ciągu płynęły takie głosy, które mogą zdegradować te ME, albo wręcz zablokować te ME. Ci, którzy nam nie życzą dobrze, marzą o tym, aby również ten wielki wysiłek poszedł na marne" - zaznaczył. Jak dodał, nie chciałby, aby ktoś w Polsce dawał alibi dla tych, którzy nie życzą nam dobrze.
"Rozumiem postawę polityków, którzy solidaryzują się, chociaż szkoda, że niektórzy tak późno z Julią Tymoszenko. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby także w czasie Mistrzostw Europy okazywać tę solidarność w sposób jednoznaczny i bardzo wyrazisty. My też będziemy to czynić" - podkreślił Tusk.
"Jestem przekonany, że znajdziemy jako polscy obywatele sposoby nacisku - dziś i w czasie trwania mistrzostw, aby rząd ukraiński w sposób humanitarny rozwiązał kwestię Julii Tymoszenko" - stwierdził premier na czwartkowej konferencji prasowej.
"Nic nie szkodzi na przeszkodzie, aby wszyscy polscy kibice bez wyjątku, począwszy ode mnie, przed Mistrzostwami Europy wystosowali list. Niech to będą tysiące i dziesiątki tysięcy listów do władz Ukrainy, że dla dobra przyjaźni polsko-ukraińskiej i dla dobra tych mistrzostw Julia Tymoszenko powinna znaleźć się na wolności" - podkreślił Tusk.
"Ze względu na wyższe dobro powinniśmy tego typu społeczne akcje podejmować, ale niech nikt nie próbuje znowu rozwalić tych mistrzostw, a szczególnie zwracam się do wszystkich Polaków, nawet jeśli są czasami zacietrzewieni w swojej niechęci politycznej. Za dużo włożyliśmy w to wszystko wysiłku i pieniędzy. Nie rozwalajmy tego" - podkreślił Tusk.
"W bezdyskusyjnym interesie Polski leży to, aby mistrzostwa w Polsce oraz na Ukrainie odbyły się bez przeszkód, aby polityka nie zdewastowała, nie zdruzgotała tego wielkiego wysiłku. Tu nie chodzi przecież o wysiłek premierów czy ministrów, ale o wielki wysiłek organizacyjny, finansowy i taką wielką mobilizację duchową, która czeka wszystkich Polaków i wszystkich Ukraińców" - powiedział premier.
Dodał, że jego rząd nie chciałby, aby wykorzystywano sytuację Julii Tymoszenko przeciwko idei i organizacji Mistrzostw Europy właśnie dlatego, że Tymoszenko i jej rząd włożył dużo więcej wysiłku, niż ich następcy, aby te mistrzostwa się odbyły.
Tusk, odnosząc się do sytuacji b. premier Ukrainy, mówił: "mamy ograniczone możliwości, to nie jest tak, że nasz głos będzie rozstrzygał o tym, co zrobi premier lub prezydent Ukrainy. Polskie stanowisko jest tutaj jasne, klarowne i było pierwszym takim stanowiskiem w Europie, a nie ostatnim".