Szefowie parlamentów krajów UE zgodzili się na utworzenie międzyparlamentarnej konferencji, która ma kontrolować unijne polityki: zagraniczną i bezpieczeństwa oraz bezpieczeństwa i obrony
Szefowie parlamentów UE w konkluzji końcowej uzgodnili, że parlamenty narodowe reprezentować będzie po sześciu deputowanych. PE ma mieć w konferencji 16 przedstawicieli. Kraje kandydujące do Unii oraz kraje NATO (m.in. Turcja) będą mieć po 4 obserwatorów.
Ustalono, że posiedzenia konferencji międzyparlamentarnej odbywać się będą raz na sześć miesięcy w kraju sprawującym w tym czasie prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Zgodzono się też, że po dwóch latach nastąpi przegląd funkcjonowania konferencji w takiej formule.
Konferencja ma sprawować parlamentarną kontrolę nad wspólną polityką zagraniczną i bezpieczeństwa oraz wspólną polityką bezpieczeństwa i obrony. Pierwsza z tych polityk ma na celu koordynowanie polityki zagranicznej oraz bezpieczeństwa zewnętrznego państw UE. Wspólna polityka bezpieczeństwa i obrony obejmuje stopniowe określanie wspólnej polityki obronnej Unii.
Zapisy dotyczące wspólnej polityki obrony i bezpieczeństwa, dające podstawę do międzyparlamentarnej kontroli działań Unii w tym zakresie, implementował Traktat Lizboński. Nowa konferencja ma zastąpić nieistniejącą już Unię Zachodnioeuropejską.
Polska prezydencja proponowała tzw. formułę "open" konferencji, co oznaczało, że każdy parlament sam podejmowałby decyzję w sprawie liczebności swojej delegacji, przy czym liczba deputowanych nie powinna przekroczyć 16 osób. Parlamenty państw kandydujących do UE oraz europejskich państw NATO miałyby - według tej formuły - delegować po dwóch obserwatorów.
Większość członków szczytu w Warszawie uznała jednak, że formuła 16 przedstawicieli parlamentów krajowych jest zbyt szeroka i będzie utrudniała podejmowanie decyzji.
Uczestnicy zakończonego w sobotę w Warszawie dwudniowego szczytu zgodzili się ponadto, że obowiązkiem parlamentów narodowych jest troska o zjednoczoną i stabilną Europę oraz przywrócenie zaufania Europejczyków do fundamentów, które legły u podstaw solidarnej rodziny europejskiej.
W konkluzji końcowej politycy uznali też, że obowiązkiem parlamentów narodowych powinna być troska o zjednoczoną i stabilną Europę oraz przywrócenie zaufania Europejczyków do przywódców europejskich i ich zdolności znajdowania rozwiązań.
Zamykając sobotnie obrady marszałek Senatu Bogdan Borusewicz podkreślił, że "mimo trudnych i drażliwych kwestii" uczestnikom spotkania udało się osiągnąć konsensus. "Moim zdaniem jest to dobry sygnał dla europejskiej opinii publicznej. Mam osobiste przeświadczenie, że parlamenty narodowe będą coraz aktywniej korzystać z uprawnień, które zagwarantował im Traktat Lizboński" - powiedział marszałek Senatu.
"Stojąc na straży europejskiej demokracji, musimy przekonywać instytucje europejskie, że marginalizacja roli parlamentów narodowych w wytyczeniu nowych kierunków rozwoju UE w najlepszym razie opóźni ten proces" - zaznaczył Borusewicz.
Szef cypryjskiej Izby Reprezentantów Yiannakis Omirou przypomniał, że 1 lipca 2012 roku jego kraj przejmie od Danii unijną prezydencję. "Cypr, który leży na południowo-wschodnich krańcach Europy, może stanowić pomost pomiędzy UE a państwami Bliskiego Wschodu" - podkreślił Omirou.
Zapowiedział też, że celem cypryjskiej prezydencji będzie "dobra organizacja spotkań, które przyczynią się do lepszego funkcjonowania Europy - Europy, która zawsze jako cel nadrzędny stawia sobie dobro obywateli".
Następna konferencja szefów parlamentów państw członkowskich UE odbędzie się w kwietniu 2013 roku właśnie na Cyprze.