Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin ma przestawić w sobotę listę 49 zawodów, do których dostęp ma zostać ułatwiony dzięki deregulacji. O efektach pracy resortu minister będzie też rozmawiał z premierem Donaldem Tuskiem w ramach spotkań podsumowujących 100 dni rządu.
Zmniejszenie liczby zawodów regulowanych to jedno z najważniejszych zadań, jakie premier postawił Gowinowi. Tusk określił go mianem człowieka o "pozytywnej szajbie na deregulację".
Likwidacja wymogu zdobywania niektórych licencji zawodowych albo skrócenie aplikacji ma poszerzyć rynek usług, zwiększyć konkurencję na rynku, obniżyć ceny takich usług, a w konsekwencji pobudzić gospodarkę oraz dać nowe miejsca pracy. Gowin przyznał, że zamierza wprowadzić na tym polu znaczne reformy i uznaje to za wielkie wyzwanie. "Trzeba zaufać wolnemu rynkowi. Wolność jest zawsze lepsza niż reglamentacja" - zadeklarował minister.
Jak dowiedziała się PAP w resorcie sprawiedliwości, na początek deregulacji ma zostać poddanych 49 spośród ogólnej liczby około 380 zawodów, w których trzeba uzyskiwać specjalne uprawnienia. Projekt nowelizacji kilkudziesięciu ustaw ma być dostępny w przyszłym tygodniu, gdy zostanie rozesłany do konsultacji.
Różny ma być zakres tej deregulacji. W niektórych przypadkach (np. pośrednika obrotu nieruchomościami czy zarządcy nieruchomości) miałoby nastąpić zniesienie wszystkich ograniczeń, w innych będą one miały charakter częściowy, np. skrócenie o pół roku aplikacji adwokackiej i radcowskiej oraz odejście od testów kończących te aplikacje. Obowiązek odbycia aplikacji prawniczej pozostałby w dalszym ciągu.
Oprócz zawodów już wymienionych, jak dowiedziała się PAP, deregulacji poddane miałyby być także zawody bibliotekarza akademickiego (w części podlegającej nadzorowi ministerstwa nauki i szkolnictwa wyższego), spawacza, doradcy zawodowego oraz pośrednika pracy, a także - w pewnym zakresie - komornika. Szczegóły mają być zaprezentowane w sobotę.
W grudniu zeszłego roku Gowin ogłosił, że chce doprowadzić do zmniejszenia liczby zawodów regulowanych o 150, aby pozostało ich niewiele ponad sto. Zdaniem Gowina, jeśli uda się osiągnąć taki rezultat, z zajmowanego obecnie ostatniego miejsca w Europie pod względem liczby zawodów regulowanych, możemy wejść do pierwszej dziesiątki. Resort liczy, że dzięki deregulacji może przybyć nawet sto tysięcy miejsc pracy.
W publicznych wypowiedziach minister przyznawał już, że nie ma uzasadnienia, aby reglamentować np. profesje przewodników wycieczek miejskich albo pośredników w handlu nieruchomościami i zarządców nieruchomości. Co do taksówkarzy - według informacji PAP - pozostałby obowiązek uzyskania licencji, ale nie byłoby już konieczności zdawania egzaminu z topografii miasta.
"Tam gdzie jest reglamentacja, jakość usług niska, dostęp do nich ograniczony, a ceny zawyżone. Chcę w maksymalnie szeroki sposób otworzyć dostęp do różnych zawodów, by otworzyć rynek pracy dla młodych i odblokować drogę awansu. W różnym stopniu będziemy poszerzać dostęp albo znosząc wszelkie bariery, albo je ograniczając" - mówił Gowin w niedawnym wywiadzie prasowym.
Ministerstwo Sprawiedliwości do soboty nie zamierza ogłaszać listy 49 zawodów wytypowanych do deregulacji. Od jesieni trwają międzyresortowe uzgodnienia z innymi ministerstwami. Resorty otrzymały z MS ankietę z prośbą o wskazanie, które z zawodów regulowanych ministerstwa te uważają za niezbędne. Po tej wstępnej ankiecie udało się wyselekcjonować ok. 130 zawodów, które można zderegulować.
Urzędnicy z resortów, pod nadzorem których wydawane są różnego typu uprawnienia państwowe i korporacyjne, mieli przejrzeć listę zawodów i wytypować te, z których można zdjąć uprawnienia po analizie przepisów prawa polskiego i unijnego. Lista zawodów ze 130 skróciła się do niecałych 50.
Prasa pisała niedawno, że resort finansów rozważa zniesienie ograniczeń w wykonywaniu m.in. zawodów maklera papierów wartościowych i giełd towarowych, doradcy podatkowego oraz doradcy inwestycyjnego. Zawody te miałyby ewentualnie być przeznaczone do deregulacji nie teraz, lecz w którymś z kolejnych pakietów.