Kilkuset związkowców z OPZZ, Solidarności, FZZ i związków górniczych w środę przed południem rozpoczęło pod Sejmem demonstrację przeciwko reformie emerytalnej.
Głównym postulatem demonstrujących jest wycofanie się przez rząd z planów podniesienia wieku emerytalnego do 67 lat. Na teren Sejmu rzucane są petardy, mimo powtarzanych przez organizatorów apeli o nieużywanie środków pirotechnicznych. Uczestnicy mają flagi, korzystają też z syren i trąb.
To antycywilizacyjne porozumienie przeciwko obywatelom państwa, chcemy żyć długo, wygodnie i sprawiedliwie, witamy wszystkich, którzy według rządu żyją za długo - mówili organizatorzy demonstracji.
- Jeżeli rząd nie wycofa się z podniesienia wieku emerytalnego, będziemy przygotowywać ludzi do strajku generalnego - powiedział w czasie demonstracji przed Sejmem szef OPZZ Jan Guz.
Jeśli rząd natychmiast nie zmieni zdania, to zorganizujemy ogólnopolskie nieposłuszeństwo, zorganizujemy manifestacje we wszystkich miastach, zatrzymamy Polskę, przygotujemy ludzi do strajku generalnego" - mówił do zgromadzonych Guz.
Przypomniał, że główny postulat związków jest zawarty w obywatelskim projekcie ustawy: prawo do emerytury po przepracowaniu 40 lat dla mężczyzn i 35 lat dla kobiet.
Emerytura jest prawem człowieka, nie można go poddawać prawom rynku - podkreślali kolejni mówcy. Deklarowali, że związki zawodowe nigdy nie zgodzą się na "manipulacje" przy wieku emerytalnym.
"Zwiększyła się długość życia, ale nikt nie mówi, że większość dożywa do śmierci w zatłoczonych szpitalach i hospicjach" - mówił z kolei jeden z liderów Solidarności Tadeusz Majchrowicz.
"Ci, którzy dziś rządzą, nie proponują nam pracy do 67. roku życia, proponują nam płacenie emerytury od 67, roku życia. Żadnych perspektyw, żadnych propozycji nowych miejsc pracy" - mówił z kolei szef FZZ Tadeusz Chwałka.
Do protestujących wyszli również szef SLD Leszek Miller i b. lider Sojuszu Grzegorz Napieralski.
Rząd chce stopniowo zrównywać i podwyższyć wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do 67 lat. Od 2013 roku, co cztery miesiące wiek emerytalny podwyższany byłby o kolejny miesiąc. To oznaczy, że z każdym rokiem pracowalibyśmy dłużej o trzy miesiące. W ten sposób poziom 67 lat osiągnięty zostanie w przypadku mężczyzn w 2020 roku, kobiet w 2040 roku.