Rzecznik prawa pacjenta Krystyna Kozłowska powiedziała, że pacjenci, którym aptekarz nie chce uznać recepty bez określonego przez lekarza poziomu refundacji, mogą poszukać innej apteki, w której będą "bardziej ludzcy" farmaceuci, którzy wydadzą lek ze zniżką.
Podczas poniedziałkowego briefingu Kozłowska poinformowała, że do godz. 14 jej biuro zanotowało 19 sygnałów na bezpłatną infolinię, dotyczących problemów z refundacją recept, na których lekarze nie określili stopnia refundacji. Podkreśliła, że informacje od pacjentów muszą być pełne, zawierać pełny adres przychodni, lekarza, apteki, aby mogła podjąć interwencję.
Wyjaśniła, że jeżeli otrzyma ona informację od wielu pacjentów o tym, że tego typu problem pojawia się u jednego świadczeniodawcy wielokrotnie, to będzie mogła podjąć postępowanie wyjaśniające w sprawie praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjentów.
"Jeżeli świadczeniodawca nie odstąpi od tego typu praktyki, to kary mogą wynosić do 500 tys. zł" - ostrzegła i dodała, że to uprawnienie wynika z ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta. Jednocześnie dodała, że jeżeli dotyczy to tylko jednego pacjenta, wówczas obowiązuje inna procedura.
Kozłowska podkreśliła, że w przypadku podpisania umowy z NFZ "wypisanie recepty jest świadczeniem rzeczowym, które jest elementem świadczenia zdrowotnego udzielanego przez świadczeniodawcę". "W momencie, gdy świadczeniodawca nie wypełnia warunków umowy z NFZ, są drogi postępowania, żeby to wyegzekwować" - dodała i wyjaśniła, że NFZ może nałożyć na świadczeniodawcę karę umowną do 2 proc. wysokości kontraktu.
Rzeczniczka wyjaśniła, że "pacjenci w sytuacji, gdy będą odsyłani od lekarza do lekarza, mogą sami wystąpić na drogę cywilną z art. 415 Kodeksu cywilnego, a gdy dojdzie do nagłego pogorszenia zdrowia - także z art. 444 Kodeksu cywilnego". "Wiem, że są pacjenci, którzy zdecydują się na taką drogę" - dodała.
Zdaniem Kozłowskiej nie ma zapisów dających możliwość odzyskania pieniędzy, gdy pacjent zapłaci 100 proc. i następnie będzie starał się odzyskać część należnej mu refundacji. "Dlatego pacjenci powinni wówczas szukać innej apteki, w której będą "bardziej ludzcy" farmaceuci, którzy wydadzą lek ze zniżką.
Zwróciła uwagę, że lekarze mogą i powinni wystawiać zaświadczenie, że pacjent ma chorobę przewlekłą, co uprawnia do otrzymania leku refundowanego. To zaświadczenie, według niej, będzie niezbędne do realizacji ze zniżką recepty z pieczątką: "Refundacja do decyzji NFZ".
"Nie możemy dopuścić do sytuacji, gdy pacjenci będą pozbawieni dostępu do leków" - zaznaczyła.
Pacjenci lekarzy zrzeszonych w Porozumieniu Zielonogórskim i OZZL dostają recepty z pieczątką: "Refundacja do decyzji NFZ". Lekarze nie określają poziomu refundacji leków. Według PZ takie pieczątki stawia na receptach 75 proc. lekarzy, a protest popierają Okręgowe Rady Lekarskie. Ani resort zdrowia, ani NFZ nie udzielają informacji na temat skali protestu. Jest to forma protestu lekarzy przeciwko zbyt restrykcyjnym, ich zdaniem, przepisom nowej ustawy refundacyjnej.