Przed laicyzacją najlepiej chroni modlitwa kontemplacyjna, trzeba zacząć uczyć jej wiernych w parafiach i dzieci w rodzinach. To ostatni dzwonek, za pięć lat będzie już za późno – mówi w wywiadzie dla KAI ks. dr Andrzej Muszala, inicjator Pustelni w Beskidzie Małym.
Czy można zachęcić do takiej modlitwy w czasie niedzielnej Mszy św.?
– Oczywiście. Skrócić kazanie i wydłużyć dziękczynienie po Komunii św. Uświadomić wiernym, że Jezus jest w nich i przedłużyć czas dziękczynienia. Że przez trzy-cztery minuty każdy winien zająć się tylko Jezusem. To jest najlepsze kazanie.
Następnie otworzyć kościół, z tyłu położyć „pomoce” – książki, ulotki – jak spędzić 15-30 minut z Jezusem i nieraz w kazaniach podawać regularnie wskazówki, dotyczące modlitwy wewnętrznej. Ludzie są inteligentni – wkrótce sami zaczną ją praktykować. Parafia to podstawowa jednostka formacji duchowej.
Byłoby też dobrze tak sprawować liturgię żeby nie była zbyt hałaśliwa. Obecnie w wielu wypadkach cały czas ksiądz mówi (nieraz strasznie głośno), albo organy grają na full. Należałoby wyciszyć liturgię przynajmniej o połowę. Po tych poprawkach ludzie zmienią się w ciągu kilku miesięcy.
Miałem szczęście mieć proboszcza w Nowej Hucie, który polecił, żeby kościół był zawsze otwarty i codziennie wystawiał Najświętszy Sakrament od rana do wieczora. I nie wolno było modlić się na głos. Przychodziły różne grupy modlitewne i próbowały łamać tę zasadę, ale on to systematycznie wykorzeniał.
A jak mają nauczyć takiej modlitwy rodzice?
– Tak samo jak ksiądz – przez swój przykład, modląc się. Nawet nie trzeba zmuszać dzieci do modlitwy! Dzieci są bardzo bystre; kiedy widzą, że rodzice otwierają jakąś książkę, skupiają się, to same zaczynają się interesować, co też oni tam robią. Modlitwy w ciszy można zacząć uczyć już od wieku trzech lat; oczywiście nie pół godziny, lecz początkowo minutę, dwie, potem pięć. Pomocna jest ikona, jakiś obraz duchowy. Widziałem, jak w jednym domu czytano najpierw wspólnie fragment z Ewangelii, a potem dzieci układały papierowe figury, przedstawiające główne osoby z danego fragmentu. Potem wszyscy na parę minut zostawali w ciszy. Po kilku minutach dzieci cicho wychodziły, a rodzice kontynuowali spotkanie z Jezusem. Jaka może być lepsza nauka modlitwy?
Potrzebujemy wielkiego przewrotu w modlitwie?
– Wydaje mi się, że to już naprawdę ostatni dzwonek. Po 1989 roku odpadły zadania, które Kościół w Polsce wziął na siebie, walcząc o wolność w systemie totalitarnym. Tę rolę wypełnił świetnie. Lecz obecnie musimy iść w głąb – otworzyła się przestrzeń dla prawdziwej formacji i naśladowania Chrystusa. Musimy się przebudzić. Ostatnie wybory parlamentarne pokazały, że jeżeli nie pójdziemy do istoty (Duc in altum!), tylko będziemy ciągle skoncentrowani na zewnętrznych strukturach lub poszukiwaniu nowego wroga, to ludzie odejdą od Kościoła. Struktury są konieczne, ale one mają sens wtedy, gdy są na usługach życia duchowego. Uważam, że to ostatni moment, kiedy jeszcze ludzie są w kościołach, mają dobrą wolę, jeszcze nam ufają. Za pięć lat będzie za późno.
Potrzebujemy powrotu do głębi, nawrócenia. Księży, świeckich, rodziców. Powrotu do źródła. A źródło jest na pustyni. I tam trzeba się udać.
ll
Alina Petrowa-Wasilewicz