Jeśli kryzys w strefie euro pogłębi się, nie zawahamy się znowelizować budżetu na 2012 rok - powiedział w środę minister finansów Jacek Rostowski podczas pierwszego czytania w Sejmie projektu przyszłorocznego budżetu.
Szef resortu finansów mówił w Sejmie, że przygotowanie projektu budżetu na 2012 r. było szczególnie trudne ze względu m.in. na kryzys w strefie euro. "Z jednej strony mamy silną polską gospodarkę napędzaną przez coraz szybciej rosnące inwestycje - gospodarkę, która, gdyby nie zagrożenia zewnętrzne, tylko by przyspieszała w 2012 r." - powiedział.
drugiej strony, według Rostowskiego, jest kryzys w strefie euro, zagrożenie pogłębiające się skokowo i w nieprzewidywalny sposób. "Kto we wrześniu, kiedy wysyłaliśmy pierwszą wersję tego budżetu do Sejmu, mógł przewidzieć zawirowania dookoła referendum greckiego albo upadek rządów Grecji w Włoch" - mówił.
Jego zdaniem, nikt nie mógł wtedy przewidzieć konieczności zasadniczego przebudowania Unii Europejskiej, w której teraz Polska uczestniczy. "Gdyby nie to, co dzieje się w strefie euro, to wyniki naszej gospodarki w III kwartale br. spowodowałyby raczej podwyższenie przewidywanego wzrostu PKB w przyszłym roku z 4 proc. do 4,5 proc. lub nawet więcej, zamiast obniżenia" - podkreślił.
Rostowski poinformował, że ostatecznie ze względu na to, co dzieje się w Europie - kryzys euro i niemożność opanowania go przez instytucje i państwa strefy euro - rząd wybrał pośredni wariant budżetu na 2012 r., zakładający wzrost PKB na poziomie 2,5 proc.
Rostowski podkreślił, że takie prognozy dają też Polsce międzynarodowe instytucje finansowe, m.in. Komisja Europejska. "Trzeba pamiętać, że takie instytucje mogą się pomylić i również my w tak nieprzewidywalnych warunkach w gospodarce europejskiej możemy się pomylić. Jesteśmy tego świadomi, dlatego nie zawahamy się nowelizować budżet w ciągu roku, jeśli na skutek kryzysu euro nastąpi taka potrzeba" - zaznaczył.
Rostowski podkreślił, że polska strategia reformowania finansów publicznych jest taka, jaką zalecają międzynarodowe instytucje finansowe, m.in. Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW).
"Podejmiemy działania, które ustabilizują finanse publiczne w średnim i długim okresie" - powiedział. Wśród nich wymienił m.in. podniesienie wieku emerytalnego stopniowo do 67. roku życia. "Będziemy też wprowadzali stopniowe usuwanie przywilejów emerytalnych lub prawidłowe ich adresowanie, i przywilejów podatkowych" - podkreślił Rostowski.
Szef resortu finansów podczas swojego wystąpienia przypomniał też sukcesy Polski za rządów PO-PSL, m.in. to, że wiarygodność Polski w oczach agencji ratingowych jest znacznie lepsza, niż większości krajów Europy.
"W 2008 roku agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła ratingi Islandii, Litwy, Łotwy, Rumunii, Bułgarii i Węgier. W 2009 roku obniżyła ratingi Portugalii, Grecji, Hiszpanii, Irlandii i ponowie Litwy, Łotwy i Węgier. W 2010 roku Cypr został zdegradowany po raz pierwszy, a Grecja, Portugalia, Irlandia, Hiszpania i Łotwa - po raz kolejny. W 2011 roku S&P obniżyła ratingi w sumie aż 15 razy (...). Podobnie robiły inne agencje ratingowe. Przez cały ten czas polskie notowania pozostały stabilne jak skała. Co więcej, jej siła została ostatnio potwierdzona przez główne agencje" - wyliczał Rostowski.
Szef resortu finansów mówił też, że za rządów PO-PSL zmniejszyły się koszty finansowania Polski. "Na początku kryzysu żaden kraj strefy euro nie miał 5-letnich obligacji, które byłyby wyżej oprocentowane niż ekwiwalentne polskie obligacje denominowane w euro. Dziś takich krajów jest aż osiem, czyli prawie połowa krajów strefy euro. To pewnie według opozycji efekt czterech lat nicnierobienia" - mówił Rostowski.
"Wiem, że dla opozycji to trudne zadanie, aby chwalić sukcesy kraju w kadencji, gdy rządzi ktoś inny. Jeśli jednak uważacie się za opozycję patriotyczną, to chyba innego wyboru niż mówienie prawdy z tej mównicy nie macie" - zwrócił się do posłów opozycji Rostowski.
Szef resortu finansów zwrócił uwagę na nieobecność na sali obrad prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, którego - jak ocenił - "nigdy nie ma, gdy toczą się ważne debaty gospodarcze". Odniósł się też do sytuacji Węgier. "Niedawno agencja Moody's obniżyła rating Węgier do poziomu śmieciowego (...). To straszne ostrzeżenie przed tym, co się dzieje, kiedy kraj wchodzi na drogę nieodpowiedzialnego populizmu. Na drogę, którą w Polsce wybrał Jarosław Kaczyński" - mówił Rostowski. "Na taki Budapeszt w Warszawie nie zgadzamy się. Nie tędy droga dla Polski" - podkreślił.
Po zakończeniu wystąpienia Rostowskiego wicemarszałek Marek Kuchciński (PiS) upomniał ministra finansów, żeby na przyszłość zwrócił bardziej uwagę na budżet i jego treść, a nie na temat działań opozycji sprzed kilku kadencji. "Te pańskie opinie najlepiej byłoby wygłaszać jako oświadczenia poselskie" - mówił Kuchciński. "Albo przyjmiemy zasadę, że minister występuje przed wysoką izbą i mówi merytorycznie, do rzeczy, albo przyjmujemy zasadę, że może sobie mówić co chce" - podkreślił marszałek.
Rostowski odpowiedział, że w swoim wystąpieniu odniósł się do ogólnej strategii rządu. "Nie uważam za stosowane, żeby marszałek pouczał ministrów, co mogą mówić z tej trybuny, a czego mówić nie mogą" - powiedział.
Projekt budżetu na 2012 r. jest nierealny, nierzeczywisty, antyspołeczny, powinien zostać odrzucony już w pierwszym czytaniu - powiedziała w środę podczas debaty budżetowej w Sejmie posłanka Beata Szydło w imieniu klubu PiS.
W jej opinii, projekt został skonstruowany według zasady: ludzie niech zaciskają pasa, byle Bruksela była zadowolona, byle rozwijała się biurokracja oraz zadowolenie klubu PO.
"Rząd nie traktuje budżetu jako najważniejszego dokumentu, ale jako instrument doraźnej gry politycznej" - podkreśliła Szydło. Dodała, że rząd chce chronić obywateli przed kryzysem w specyficzny sposób - przez wzrost cen, podatków, obciążeń dla pracodawców, sankcjonując umowy śmieciowe i skazując absolwentów na bezrobocie.
Jej zdaniem, projekt oparto na nierealnych już założeniach i wszyscy to wiedzą. Jak przypomniała, dowodem na to jest fakt, że występujący przed nią w Sejmie - minister finansów Jacek Rostowski i szef komisji finansów publicznych Dariusz Rosati - wspominali o możliwości nowelizacji budżetu na 2012 r.
Szydło skrytykowała też rząd za pożyczkę dla MFW w celu stabilizacji euro. Jak mówiła, Polska wesprze MFW prawdopodobnie ok. 10 mld euro. "Będziemy płacić za tych, którzy być może są rozrzutni, być może nie radzą sobie z kryzysem, ale na pewno są od nas bogatsi" - mówiła Szydło. "Za ten wielkopański gest Polacy będą musieli zapłacić wyższymi podatkami i cenami, a w nagrodę będą dłużej pracować. Będą pracować ci, którzy jeszcze będą mieli pracę, a z pewnością część wyjedzie pracować w tych krajach, którym pomagamy" - oświadczyła posłanka PiS.
Szydło mówiła też, że rząd zleca samorządom coraz to nowe zadania, nie dając im jednocześnie pieniędzy. Wskazała, że zakłada się spadek deficytu sektora samorządowego. Jej zdaniem, to oznacza wzrost cen usług komunalnych i podatków lokalnych. "Samorządy będą zamykały szkoły, potem Orliki, bo nie będzie ich na nie stać, a Świetliki zostaną świetlaną mrzonką premiera, bo żaden rozsądny burmistrz, któremu nie starczy na wypłatę zasiłków, nie będzie tego budował" - powiedziała.