Ciągle działają ideolodzy, którzy są odpowiedzialni za morderstwa księży i do dzisiaj próbują być władcami dusz – podkreśla abp Józef Michalik polemizując z teza o upolitycznieniu części Kościoła w naszym kraju. W rozmowie z KAI ubolewa, że czołowe polskie media często stają się centrami rozsiewania relatywizmu religijnego, moralnego, społecznego, narodowego.
KAI: Episkopat od kilku lat przygotowuje obszerny dokument społeczny. Jakie kwestie zostaną w nim potraktowane jako najważniejsze wyzwania w sferze społecznej w kontekście dzisiejszej Polski?
– Ważnych a niepokojących problemów społecznych jest sporo: prawa człowieka, rodzina, koncepcje wychowawcze, etyka pracy, emigracja, nowa ekonomia, dobro wspólne, język debaty politycznej, odpowiedzialność społeczna itd. Mam nadzieję, że dokument będzie gotowy w ciągu najbliższych miesięcy.
KAI: Stolica Apostolska mówi dziś coraz więcej o potrzebie nowej ewangelizacji. Jak winna ona przebiegać na ziemi polskiej? Jakie są kluczowe sprawy, które z tego punktu widzenia są najważniejsze?
– Ewangelia się nie zmienia, chodzi o wniesienie nowego zapału, zachęty do zainteresowania się ewangelią, poznania jej i promowania. Był taki moment w Kościele posoborowym, w którym jako ideał chrześcijanina prezentowano anonimowe chrześcijaństwo, to znaczy: nieme, a to jest błąd. Byłoby przecież zaprzeczeniem ewangelii, gdybyśmy chcieli zachować wiarę i zbawienie tylko dla siebie. Kardynał Ratzinger, teraz także jako papież, powtarza za Janem Pawłem II, że Jezusa, wiary, nadziei zbawienia nie można zatrzymywać dla siebie, trzeba je głosić.
Nowa ewangelizacja to także Asyż, czyli otwarcie się na innych, mimo trudności, które ten fakt powoduje w umysłach tych, którzy chcieliby zamknąć Kościół tylko do własnego ogródka, do swojego środowiska. To jest odwaga spojrzenia oczyma św. Pawła: głosząc ewangelię idę dalej, przekraczam różne granice kultur. Nowa ewangelizacja to wezwanie do niesienia Dobrej Nowiny przez świeckich, bo profesor bioetyki nie zawsze zechce słuchać księdza, który nie jest w bioetyce kompetentny. Ale kolega profesora czy jego asystent powinien pomagać temu uczonemu w otwarciu oczu na świat życia duchowego i przekonać go, że człowiek oddychający pełnią człowieczeństwa to ktoś otwarty na nadprzyrodzoność, transcendencję. Zaniesienie ewangelii do wszelkich środowisk na ziemi jest nowym wyzwaniem, natomiast rodzi się pytanie czy adresaci tej misji zechcą ich słuchać i dokonają takiego wyboru – trzeba to zostawić gorliwości ludzkiej i Panu Bogu a przy tym modlić się, by tak się stało.
Pierwotne nawrócenia były często okupione śmiercią apostołów. Dzisiaj postęp ewangelii pewnie też będzie musiał być okupiony trudem, pracą a może i świadectwem życia.
KAI: Podczas wspomnianej wizyty w Asyżu Benedykt XVI zwrócił uwagę na znaczenie dialogu Kościoła z niewierzącymi, zaprosił nawet na to międzyreligijne spotkanie pięciu ateistów. Kard. Ravasi mówił kilka dni temu w Polsce o organizowanych w różnych metropoliach świata spotkaniach z cyklu „dziedziniec pogan”. Czy nie uważa Ksiądz Arcybiskup, że także Kościół w Polsce winien podjąć bardziej aktywny dialog z niewierzącymi?
– W pewnym momencie byłem członkiem papieskiej Rady ds. Dialogu z Niewierzącymi, którą potem rozwiązano ze względu na brak interlokutorów (przekazując odpowiedzialność za te relacje Papieskiej Radzie Kultury). I to jest właśnie problem. Do roku 1989 dialog z niewierzącymi w Polsce był utrudniony zakazem i promocją oficjalnego ateizmu.
Znam wielu niewierzących i chętnie z nimi rozmawiam na różne tematy, bo są fachowcami w wielu dziedzinach. Natomiast problem polega na tym, czy obudzone są w nich potrzeby życia religijnego, czy są otwarci na transcendencję.
Spójrzmy na konkretne przykłady. Jeszcze ileś lat temu dialog wiary z profesorem Leszkiem Kołakowskim był absolutnie niemożliwy (chociaż był możliwy dialog ludzki) i to nie z powodu cenzury lecz z powodu jego przekonań. Później Profesor stał się przyjacielem wielu księży. Jeden z nich, ksiądz Piwowarczyk, w wydanej w Szwajcarii książce napisał, że Kołakowski to święty Paweł współczesnych czasów. Książka wyszła 20 lat temu a więc jeszcze za życia profesora. Dialog stał się możliwy, i zauważono że ten człowiek myśli po chrześcijańsku. Trudno byłoby mi wymieniać kandydatów do podobnego dialogu, który miałby odbyć się dziś. Nie trzeba więc zakładać, że ów dialog będzie się toczył ze wszystkimi jednakowo, ale trzeba te perspektywy otwierać i pokazywać: kolejarze-kolejarzom, księgowi-księgowym, dziennikarze-dziennikarzom itd.
Podobnie w relacjach rodzinnych, sąsiedzkich. Pogłębić wiarę wierzących – oto pierwszy warunek nowej ewangelizacji. Trzeba też uzmysławiać innym, że człowiek niewierzący też może być zbawiony, ale coś w życiu traci. Musimy przy tym stale pamiętać, że to nie my nawracamy, bo ludzkie serce otwiera zawsze ktoś inny.