Stan zdrowia skazanej na 7 lat więzienia i przetrzymywanej od sierpnia w areszcie byłej premier Julii Tymoszenko jest bardzo ciężki - poinformowała w poniedziałek ukraińska rzeczniczka praw człowieka Nina Karpaczowa.
Według jej relacji, Tymoszenko nie wstaje z łóżka i potrzebuje leczenia poza aresztem.
W rozmowie ze stacją telewizyjną "5. Kanał" Karpaczowa poinformowała, że widziała się z byłą premier w niedzielę wieczorem, gdy bez wcześniejszej zapowiedzi złożyła wizytę w kijowskim areszcie śledczym, gdzie więziona jest Tymoszenko.
"Stan Tymoszenko jest bardzo ciężki. Gdy ze mną rozmawiała, nie mogła podnieść się z łóżka. Ona potrzebuje badań i leczenia poza aresztem. Uważam ponadto za absolutnie niedopuszczalne prowadzenie działań śledczych (z Tymoszenko) w celi aresztu. Jest to jedyny taki przypadek w historii niepodległej Ukrainy" - oświadczyła Karpaczowa.
W miniony piątek jeden z najbliższych współpracowników Tymoszenko, b. wicepremier Ołeksandr Turczynow oznajmił, że stan jej zdrowia jest tak poważny, iż jej życiu grozi niebezpieczeństwo. Była premier ze względu na problemy z kręgosłupem od ponad dwóch tygodni nie może się samodzielnie poruszać, a w ostatnim czasie na jej ciele ponownie pojawiły się dziwne sińce. "Niektóre z nich mają 15 centymetrów średnicy" - oświadczył Turczynow.
Także w ub. piątek adwokat Tymoszenko, Serhij Własenko, który jako jeden z nielicznych może odwiedzać byłą premier w areszcie, przekazał, że opozycjonistka od dwóch tygodni bezskutecznie prosi kierownictwo aresztu o widzenie z własnym lekarzem. Obrońca poinformował, że w tym samym czasie lekarze zatrudnieni w areszcie pozwalają śledczym na trwające po 4-5 godzin przesłuchania w sprawie zarzutów o przestępstwa podatkowe.
11 października Tymoszenko otrzymała wyrok 7 lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 roku.
Po ogłoszeniu wyroku władze powróciły do dwóch śledztw, które toczyły się przeciwko byłej premier wcześniej. Dotyczą one przestępstw, które Tymoszenko miała popełnić w latach 1990., gdy kierowała firmą Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy (JSEU).
11 listopada do oskarżeń pod adresem Tymoszenko przyłączył się urząd skarbowy. Była premier usłyszała zarzuty ukrywania dochodów z obrotów dewizowych w wysokości ponad 165 milionów dolarów, kradzieży środków budżetowych i uchylania się od spłaty 47 milionów hrywien (ok. 18,8 mln zł) podatków.
Sprawa Tymoszenko komplikuje stosunki między Ukrainą a Unią Europejską, z którą Kijów negocjuje obecnie umowę stowarzyszeniową. Zdaniem Brukseli, wyrok na Tymoszenko był motywowany politycznie i świadczy o wybiórczym stosowaniu prawa na Ukrainie. Tymoszenko była główną rywalką prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich.
Przeczytaj też komentarz Ukraińskie zwiastuny kryzysu