Nowy numer 17/2024 Archiwum

Ukraińskie zwiastuny kryzysu

11 października skazano na siedem lat więzienia Julię Tymoszenko, byłą premier obecnie należącą do opozycji. Tymoszenko odwołała się od tego wyroku, a kilka zachodnich rządów, włącznie z administracją Obamy, zgłosiło zdecydowany sprzeciw wobec ścigania sądowego Tymoszenko przez rząd prezydenta Wiktora Janukowycza.

Jednak niezależnie od dalszych prawnych losów Julii Tymoszenko, został wyznaczony niepokojący kierunek w polityce. Otóż ukraiński rząd przeprowadza publicznie proces sądowy w oparciu o fałszywe i politycznie motywowane zarzuty, a sąd wydaje werdykt orzekający o winie i wymierza ciężką karę (dokładając grzywnę w wysokości ok. 190 mln dolarów do kary więzienia). Jest całkiem jasne, że obecne władze mają niewiele szacunku dla sprawiedliwości i demokratycznych zasad sprawowania władzy.

A problem ten nie ogranicza się wyłącznie do Kijowa.

Krótki przegląd niektórych aspektów najnowszej historii pomoże zrozumieć dlaczego.

Niepodległa Ukraina wyrosła na zgliszczach komunizmu po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 roku. Przez siedem dekad poprzedzających to wydarzenie azylem dla ukraińskiej samoświadomości narodowej i aspiracji narodowych był Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-ukraińskiego – bizantyjski pod względem liturgii i ustroju ale w pełnej komunii z Rzymem od czasu Unii Brzeskiej w roku 1596. Pielęgnując ideę wolnej i niezależnej Ukrainy, spełniał tę samą rolę, co Kościół katolicki w okupowanej przez Sowietów Polsce. Ukraińcy byli prześladowani nawet ciężej, bo w roku 1946 Rosyjska Cerkiew Prawosławna do spółki z radziecką tajną policją „rozwiązała” ukraiński Kościół katolicki  i siłą wcieliła go do Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. W ciągu wieloletnich prześladowań Kościół katolicki na Ukrainie wydał wielu męczenników za wiarę w Chrystusa. Gdy w 1991 roku wyszedł z podziemia, stał się autorem wielu cennych inicjatyw, m. in. założył jedyny katolicki uniwersytet na obszarze byłego Związku Radzieckiego. Uniwersytet ów stał się gwiazdą przewodnią i ostoją przyzwoitości w tym nadal głęboko zranionym kraju. Uczelnia i jej studenci odegrali wiodącą rolę w prodemokratycznej  „Pomarańczowej rewolucji” na przełomie lat 2004/2005, która odsunęła Wiktora Janukowycza od władzy: rewolucję, której pozytywne skutki Janukowycz chciałby teraz cofnąć.

Kościół katolicki obrządku bizantyjsko-ukraińskiego jest skazany przez historię na to, by pełnić rolę kanarka w kopalni. Jego rozkwit na Ukrainie byłby oznaką, że wolność religijna żyje i ma się dobrze w postsowieckiej przestrzeni. Tenże Kościół dławiony ręką państwa byłby niepokojącym sygnałem tego, że atmosfera polityczna na Ukrainie staje się zbyt toksyczna, by mogła tam funkcjonować demokracja.

Patrząc z perspektywy strategicznej na wydarzenia historyczne, należy rzucić okiem na mapę, aby zorientować się, o co toczy się gra. Ukraina jest mostem pomiędzy Rosją i centralną Europą. Uparte twierdzenie rosyjskiego włodarza Władimira Putina, że rozpad Związku Radzieckiego był geopolityczną katastrofą i jego niedawna zapowiedź powrotu na stanowisko prezydenta po czteroletniej przerwie sugeruje, że następny rząd uczyni wszystko, co w jego mocy, aby zrekonstruować stary Związek Radziecki jeśli nie de iure, to przynajmniej de facto.

Przyciąganie Ukrainy coraz bliżej w rosyjskim uścisku jest kluczowe dla tej strategii. Upadek ukraińskiej niepodległości może zacząć się od ekonomii, a właściwie od ekonomicznego aliansu z Rosją, który współgra z polityką Wiktora Janukowycza ukierunkowaną na przywracanie stylu radzieckiego, czego najlepszym przykładem jest wyrok w sprawie Tymoszenko. Nietrudno wyobrazić sobie moskiewską strategię ukierunkowaną na złamanie niepodległej Ukrainy, pozostawienie małego ukraińskiego minipaństwa wokół Lwowa na Zachodniej Ukrainie, i wchłonięcie pozostałej części kraju do obszaru Wielkiej Rosji.

Rosyjski Kościół Prawosławny, akceptując takie manewry, wymierzyłby poważny cios w przyszłość ekumenizmu demonstrując, że dialog z nim jest właściwie niemożliwy. Dowiódłby tego, że stał się raczej departamentem autokratycznego państwa Putina niż niezależnym ciałem eklezjalnym.

Wiele zatem zależy od przyszłości Ukrainy: wolność religijna na terenie byłego Związku Radzieckiego; sukces bądź porażka Putina w budowaniu Wielkiej Rosji, która mogłaby zagrozić Europie (strategicznie oraz poprzez kontrolę zasobów ropy i gazu); chrześcijański ekumenizm na linii Wschód – Zachód.

George Weigel jest członkiem Ethics and Public Policy Center w Waszyngtonie

tłum. Magdalena Drzymała

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy