Wraz z opuszczającym swój urząd metropolitą katowickim Damianem Zimoniem pożegnaliśmy ostatniego z wielkich pasterzy, którzy pomogli nam wyjść z komunizmu.
20.11.2011 19:57 GOSC.PL
Abp Zimoń jest bowiem ostatnim z urzędujących jeszcze do niedawna biskupów, którzy pod koniec lat osiemdziesiątych tworzyli warunki dla pokojowego wyjścia z systemu. Obok prymasa Glempa, arcybiskupów Dąbrowskiego, Gulbinowicza, Stroby a także biskupów Tokarczuka i Gocłowskiego należał do tych, którzy swymi decyzjami wpływali na bieg historii.
Jego rola w tym procesie była duża, gdyż i ranga Górnego Śląska na politycznej mapie kraju była wówczas nieporównywalnie większa. Zwłaszcza latem 1988 r. gdy na Śląsku rozpoczęły się wielkie strajki w kopalniach, decydujące o tym, że władze przystąpiły do rozmów, które doprowadziły do Okrągłego Stołu i legalizacji NSZZ „Solidarność”. Kościół na Górnym Śląsku wspierał wówczas strajkujących oraz naciskał na władzę, aby nie użyła siły do pacyfikacji strajków. Później biskup katowicki wielokrotnie interweniował w obronie wyrzuconych z pracy górników, a „Gość Niedzielny” był jedynym pismem, które opublikowało treść porozumienia gwarantującego im powrót do pracy.
Nie byłoby także wielkiego sukcesu „Solidarności” na Górnym Śląsku w czasie wyborów w czerwcu 1989 r. , gdyby nie zaangażowanie miejscowego Kościoła. Abp Zimoń nie zapomniał o potrzebujących pomocy także później. Jako jeden z pierwszych wśród polskich hierarchów upomniał się na początku lat 90. o bezrobotnych oraz zabrał głos w obronie wolnej od pracy niedzieli i prawa pracowników do świątecznego wypoczynku. Jego przedstawiciele także w latach 90. byli proszeni o pomocy przy pacyfikacji konfliktów społecznych, jak w czasie wielkiego strajku górników w Bytomiu, czy w tyskiej FSM. Liczyli się z nim politycy ze wszystkich opcji politycznych, którzy przy okazji wizyt na Górnym Śląsku, starali się odwiedzić rezydencję biskupa katowickiego.
Często podkreślał zasługi swych poprzedników, wielkich biskupów społeczników Hlonda, Adamskiego i Bednorza. Gdy jedna z dyrektorek szkół zaprosiła go na uroczystość nadania szkole imienia wojewody Jerzego Ziętka, stanowczo odmówił argumentując, że nie będzie uczestniczył w celebrowaniu pamięci człowieka, który wyganiał jego poprzedników. Stworzył własny styl posługi biskupiej - „troskliwego proboszcza”, który stara się być blisko swoich diecezjan, zna ich i o nich nie zapomina. Za blisko 27 pracowitych lat, wypełniona po brzegi katowicka katedra pożegnała go dzisiaj wielkimi brawami, a także słowami wdzięczności wypowiadanymi przez przedstawicieli władz oraz różnych instytucji, jak i wielu zwykłych ludzi, którzy przyszli po prostu uścisnąć mu dłoń.
Przeczytaj informację Katowice żegnają abp. Zimonia.
Andrzej Grajewski