Kurs kolizyjny

Po tym, jakie lekcje chcą zabrać szkole, widać, jaką szkołę chcą dać społeczeństwu.

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

29.08.2024 00:00 GN 35/2024 Otwarte

dodane 29.08.2024 00:00

Można sobie wyobrazić szkołę bez lekcji religii. Dla mnie to nawet nie kwestia wyobraźni, tylko pamięci, bo cała moja edukacja podstawowa i średnia przypadła na czasy, w których w przestrzeni publicznej niepodzielnie rządził „światopogląd materialistyczny”. O krzyżach mowy nie było, natomiast o sprawach wiary mowa bywała, ale zawsze z punktu widzenia władzy krzewiącej jedynie słuszną antychrześcijańską ideologię. Kościół wypadał tam więc, rzecz jasna, zawsze źle, głupio i śmiesznie. Z punktu widzenia obecnych władz resortu edukacji – sytuacja po prostu idealna. Nie widać istotnych różnic co do celu – wtedy chodziło o sformatowanie społeczeństwa pod model preferowany przez rządzących ideologów, i o to samo najwyraźniej chodzi dziś. W takich warunkach zawsze przeszkadzają inne źródła wpływu, a takim w Polsce był i jest Kościół.

Komunistom nie wyszło, bo nie oferowali ludziom w zamian nic, nawet złudzeń. Ja z pierwszego roku nauki zapamiętałem wiszące na ścianie obok godła portrety Gomułki (myślałem, że to kierownik szkoły, bo był podobny) i Cyrankiewicza. Ależ atrakcja, nie? Ichnie świątki nie były żadną alternatywą nawet dla słabo wierzących. Ba – nawet i dla niewierzących, którzy nie byli z władzą powiązani profitami rządzenia i pieniędzy.

Dzisiaj jest inaczej – alternatywą dla religii są złudzenia. Hałaśliwe i barwne, grające sześcioma kolorami tęczy, oferujące miraże wolności, której jakoby teraz nie ma. To wszystko jest nic niewarte, bo chwilowe i puste, niedające żadnej odpowiedzi na najgłębsze pytania i zastępujące szczęście ulotną przyjemnością. Jest to jednak jakaś propozycja, mająca pozory atrakcyjności, zwłaszcza że oferuje szybką realizację. Stąd to bezustanne parcie na „edukację seksualną”, która jest w istocie przyuczaniem młodych ludzi do braku odpowiedzialności za swoją seksualność. U nas wejdzie to prawdopodobnie za rok pod szyldem „edukacji zdrowotnej”, zastępując sprawdzony i ujmujący temat całościowo WDŻ.

Wobec tego wszystkiego nie powinno nikogo dziwić dążenie władzy do całkowitego usunięcia religii ze szkół. Bo o to przecież docelowo chodzi. Obsadzenie najwyższych stanowisk ministerstwa edukacji aktywistkami szczególnie zawziętymi na szkolną religię i w ogóle na Kościół to jasny sygnał, w którą stronę ma to iść. Lekcje religii są w tym długim marszu istotną przeszkodą. Jak w jednej szkole uczyć rzeczy wzajemnie sobie przeczących? Do tej pory nie było z tym problemu, bo treści nauczania były zasadniczo spójne. Ale teraz władza chce wprowadzić „nowoczesną” ideologię, dominującą w „cywilizowanych krajach”, a ta ewidentnie z religią koliduje.

Oczywiście, jeśli ludzie na to pozwolą, może wygrać koncepcja władzy – ale to nie będzie zwycięstwo społeczeństwa.


KRÓTKO:

Człowiek potencjalny

Magdalena Środa w „Wyborczej” nazwała defilady wojskowe „kuriozalnymi imprezami”. Inspiracją do jej tekstu były „osoby w mundurach niosące narzędzia do zabijania”, które przemaszerowały przez Warszawę 15 sierpnia. „I żaden biskup ani tym bardziej bóg wojny Kosiniak-Kamysz nie zaprotestował przeciw temu publicznemu pokazowi gotowości do masowych mordów” – oburzyła się. „A gdyby tak zorganizować defiladę ginekologów, którzy maszerowaliby z niesionymi w rękach narzędziami do bezpiecznej aborcji? Wszak jej przedmiotem nie są żywi ludzie (...), ale istoty zaledwie potencjalne, niecierpiące” – kontynuowała. Ileż to pacyfista zwolennik aborcji musi się nagimnastykować, żeby troskę o człowieka pogodzić z postulatem prawa do jego zabijania. Oto nowy sposób odczłowieczania: ludzie, którzy różnią się od innych tylko wiekiem i miejscem przebywania, to „istoty potencjalne”. I skoro są jakoby „niecierpiące”, to nie ma problemu. Problemem są defilady.

Taki rozwój

Eutanazja w Kanadzie staje się rutynową praktyką – wynika z raportu think tanku Cardus. W ciągu sześciu lat liczba uśmierceń zwiększyła się tam trzynaście razy – z 1018 w roku 2016 do 13 241 w 2022 roku. To światowy rekord. Między prośbą o eutanazję a jej wykonaniem mija średnio 11 dni, a tylko 3,5 proc. wniosków spotyka się z odmową. Kogoś to dziwi? Legalizacja deprawacji zawsze tak działa.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.