Czy potrzeba nowego Blachnickiego?

Przyznam, wzruszył mnie czytelnik, pan Władysław z Warszawy, który po moim ostatnim felietonie wstępnym jął mnie pocieszać: „50 lat temu opowiadano, że bogaci Amerykanie, czasem tzw. nuworysze, działają według schematu. Udają się do psychoanalityka, ten po ich zbadaniu przygotowuje listę książek, które powinny znajdować się w ich domowych bibliotekach. Następnie udają się do firmy, która według owej listy przygotowuje ściankę (drzwiczki) do baru, może grzbiety namalować czy wyrzeźbić i pewnie musi dostać zezwolenie od wydawców ze względu na prawa autorskie… Jak widać, proceder nie jest nowy”.

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk

|

18.07.2024 00:00 GN 29/2024 Otwarte

dodane 18.07.2024 00:00

Pocieszenie dotyczyło, wspomnę tylko, mojego zażenowania kilimem na ścianę mającym imitować bibliotekę. Czytelnik mnie wzruszył, ale jako że zasiadałem do pisania kolejnego wstępniaka, przeleciała mi jedynie przez głowę niespokojna myśl – czy zrobiłem się już zgorzkniałym koryfeuszem epok minionych? Zwłaszcza że znów miałem ponarzekać, tym razem na sztuczną inteligencję. W jedną z lipcowych nocy śniłem tylko i wyłącznie o niej, nie żartuję! Cała noc koszmarów związanych ze sztuczną inteligencją wzięła się zapewne z przeżyć, których doświadczyłem za dnia.

Rankiem usiłowałem obrabiać zdjęcia w najpopularniejszym edytorze, który zaoferował mi, że może stworzyć każdy obraz, jaki mi się tylko zamarzy. Skusiłem się i… to był błąd. Zamiast domu na skale zapragnąłem białego kościoła z czerwonym dachem i w kilka sekund na skale stanęła świątynia. Wyglądała realistycznie, tak jak wodospad, który kazałem programowi wypuścić ze skały. Piszę dziś sobie o tym lekkim piórem, ale nie było tego dnia lekko ze świadomością, że cała rzeczywistość – jak to kiedyś wieszczyłem złowrogo za kanadyjskimi naukowcami – zaczyna się robić przekłamana. Na to wszystko nałożył się artykuł o tym, że jeden z technologicznych gigantów wymyślił już taką sztuczną inteligencję, która mówi głosem dowolnej osoby, i to o wiele bardziej realistycznie niż oryginał. Jest to tak niebezpieczna technologia, iż gigant doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie należy groźnego narzędzia sprzedawać nikomu. „Aha… do czasu” – pomyślałem, rozgoryczony idąc spać. Trudno się więc dziwić skołowanemu umysłowi, że przez całą noc snuł koszmary wyłącznie na ten jeden temat.

Kiedy 70 lat temu ministranci wraz z księdzem Blachnickim ruszyli na rekolekcje, których kontynuacją było powstanie jednego z największych ruchów młodzieżowych w Kościele, nie mieli pojęcia, w czym tak naprawdę biorą udział. Po latach sprawdzamy, co się zmieniło i ile tamtej oazy jest w dzisiejszych oazowiczach. Jeden z księży prowadzących rekolekcje oazowe twierdzi, że dzisiejsi młodzi „tęsknią za spotkaniem”, choć jednocześnie internet jest „kontynentem, na którym żyją”. No cóż, istnieje zatem obawa, że już niedługo spotkają się z kimś, kto w gruncie rzeczy nie istnieje, został jedynie wykreowany jako zaliczka na poczet ich – stworzonych przez tenże internet – potrzeb. A przecież to spotkanie z Jezusem jest w oazie najważniejsze. Czy potrzeba nam nowego Blachnickiego? Nie wiem. Może wystarczy spora grupa, która umiejętnie przełoży go na współczesny dziwny język i opowie o nim młodym?

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Adam Pawlaszczyk ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.